Pora na porządne rozprostowanie kości 🙂 W połowie lipca uruchamiamy misję pt: „Rowerem przez Bornholm„, wyspę kojarzoną przez wielu ze spokojem, ciszą i sielankowym krajobrazem. Dlaczego ten kierunek? Bo tęsknimy za pięknymi plażami, naturą i, przede wszystkim, chcemy pojeździć na rowerze, a świetna infrastruktura rowerowa wyspy to gwarantuje. Tym razem naszym jedynym środkiem lokomocji będzie rower, a schronieniem stanie się namiot. Będzie to ciekawy sprawdzian dla naszej kondycji bo, umówmy się, kolarze z nas dość przeciętni. Spróbujemy pozwiedzać na dwóch kółkach najpiękniejsze zakamarki wyspy, począwszy od urokliwych uliczek skandynawskich miast i miasteczek, aż po skaliste wybrzeże z rozrzuconymi tu i ówdzie fortecami.
Rowerem przez Bornholm. Jak dotrzeć na wyspę?
Dojazd na Bornholm jest stosunkowo komfortowy. Jeśli jesteście z północy kraju wystarczy dostać się do Kołobrzegu, skąd kilka dni w tygodniu o godz. 7 rano odpływa jedyny kursujący na wyspę katamaran. Warto podkreślić, że to statek pasażerski, co oznacza, że poza ludźmi zabierze na pokład rowery i ew. motorynkę. Wrócić do PL można tylko jednym, dzienny kursem o godz. 17. Bilet w jedną stronę kosztuje 140 zł, a w obie z powrotem tego samego dnia 190 zł. Rodzi się tylko pytanie czy dla zaoszczędzenia 90 zł opłaca się spędzić na statku ponad 9 godzin, żeby na samej wyspie pobyć niecałe 5? Rejs do Nexo trwa niecałe 5 godzin. Zabranie na wyspę własnego samochodu jest zdecydowanie bardziej kosztowne i z tego, co się wstępnie orientowaliśmy, możliwe jedynie od strony niemieckiej. Z Sassnitz odpływa prom do miasteczka Ronne, a za bilet w jedną stronę trzeba zapłacić prawie tysiąc złotych.
Co chcemy zobaczyć?
Zwiedzanie wyspy zaczniemy od miasteczka Nexo, które rozwija się od zawsze dzięki rybołówstwu, a w całej Danii słynie dzięki produkcji kultowej musztardy Bornholmersennep ApS. O ile dopisze nam pogoda, to, co zobaczymy, uwarunkowane będzie tylko i wyłącznie przejechanymi kilometrami. W celach typowo wypoczynkowych udamy się na południowe wybrzeże, gdzie znajdują się bezludne, piaszczyste plaże Dueodde i Boderne, idealne na odpoczynek. Postaramy się odwiedzić jeden z czterech, kultowych kościołów rotundowych Olsker, Nyker, Nylars i Østerlars. Jeśli nie zabraknie nam czasu to zagościmy również na wschodnim wybrzeżu, gdzie można „cyknąć” dobre zdjęcia i odpocząć pośród skalnych klifów.
Plan zwiedzania zakłada również odwiedziny Zamku Hammershus, potężnej twierdzy z XIII w., która stanowi obowiązkowy punkt wszystkich wycieczek na wyspę. Cel, który nam przyświeca jest banalnie prosty: przejechać jak najwięcej i zobaczyć wszystko, co się da.
Ile chcemy wydać?
Biorąc pod uwagę, że na Bornholm zabieramy własne rowery, a na miejscu spać będziemy pod namiotem, to chcemy wydać niewiele. Za spanie u lokalnych farmerów wg forów i relacji blogerskich płaci się od 20 do 40 DKK czyli równowartość ok. 12-25 zł. To ponoć najlepsza cenowo opcja biorąc pod uwagę, że reszta kempingów jest zdecydowanie droższa ze względu na bogate wyposażenie. Znaleźliśmy informacje, że na wyspie są darmowe pola namiotowe, więc jak tylko je namierzymy to na pewno się tam rozbijemy. Kuchenka ekspedycyjna, którą przywieziemy z Polski, przynajmniej w teorii ma zminimalizować nasze koszty życia na wyspie. Pytanie jakiemu sprawdzianowi zostanie poddany nasz optymizm w zetknięciu z duńskimi cenami w sklepach. Z relacji pracujących na miejscu Polaków wynika, że zakupy poza siecią Netto są odczuwalne dla słowiańskiego portfela jak wizyty w punktach z biżuterią 😀
A teraz zejdźmy na ziemię…10 lipca wielki finał EURO więc pewnie wydamy trochę koron na piwka marki Tuborg i morskie antipasti w jakiejś duńskiej knajpce. Niestety bardzo nam się spodobała Restaurant Le Port (Hasle), która poza tym, że jest pięknie położona, to jeszcze zbiera świetne notowania na TripAdvisor.com. Ceny jak w Las Vegas, ale w końcu pieniądze są po to, aby je wydawać, a zatem oszczędzanie jest marnotrawstwem. Ile łącznie wydamy? Oby jak najmniej…bo w sierpniu Syberia 😀
4 komentarze
Piękne zdjęcia. Bije z nich spokojem, tak że pozazdrościłam wyjazdu. Nigdy nie byłam w okolicy….może kiedyś. Udanego wyjazdu i … więcej zdjęć poproszę 🙂
Życzę fantastycznej wycieczki. Zgadzam się z tym, że nie można za bardzo oszczędzać na wakacjach i czasem trzeba sobie zafundować coś ekstra, żeby mieć co wspominać. Pozdrawiam 🙂
Po tym jak robiłem Szlak Orlich Gniazd rowerem to powiedziałem sobie nigdy więcej 🙂 Ja już wolę dwa tygodnie na piechotę 😀
Szacun na SOG, ja sobie to zostawiamy na „po 30-stce” :]