Jest na Bałtyku wyspa, która oferuje przyjezdnym słoneczne i bezchmurne dni, skandynawską architekturę oraz dzikie krajobrazy surowej północy. Bornholm, bo o nim mowa, oddalony o zaledwie 100 km od polskiego wybrzeża, nazywany jest „Majorką północy” z uwagi na ilość słonecznych dni w roku. O ile w norweskim Bergen pada przez ponad 300 dni w roku, na duńskim Bornholmie, nawet, jeśli jest chłodno, to przynajmniej słonecznie. Zamieszkujący wyspę Duńczycy to spokojni i niezwykle kulturalni ludzie, którzy od setek lat żyją w absolutnej symbiozie z okoliczną naturą i jej bogactwami.
Bornholm był od zawsze naszym celem podróżniczym, ale dopiero po latach udało się go poznać i utwierdzić w przekonaniu, że jest to miejsce idealne. Zachwyca wszechobecna czystość, rozwiązania infrastrukturalne, kultura jazdy i przepiękna, drewniana zabudowa. Izolacja i powierzchnia wyspy od zawsze chroniły ją przed zniszczeniami wojen i wewnętrznych konfliktów. Przez to, że historia była dla wyspy zawsze bardzo łaskawa, możliwe było zachowanie kilkusetletnich, drewnianych dworków, portów i rolniczych młynów. W połączeniu ze zmysłem estetycznych mieszkańców wyspy, Bornholm jest miejscem gdzie wszystko wydaje się idealnie czyste, dopracowane i przemyślane. W tym wpisie wszystko o wyspie – jak się na nią dostać, dlaczego rowerem i z jakimi cenami można zetknąć się na miejscu. Zapraszamy do lektury!
Skandynawski perfekcjonizm – Bornholm, wyspa idealna
Bornholm to miejsce stworzone dla rowerzystów, m.in. z powodu niewielkich rozmiarów wyspy. Długość linii brzegowej wynosi nieco ponad 140 km, co sprawia, że przeciętny człowiek jest w stanie zaliczyć całość w dwa dni. Można rozważyć wersję krótszą (ok. 100 km) i z Nexø południowym wybrzeżem udać się do Rønne, a następnie wrócić na wschód środkiem wyspy. Poruszanie się po Bornholmie jest bardzo komfortowe i bezproblemowe – wszystko jest zrozumiale opisane, a rowerem można dojechać absolutnie wszędzie.
Miłośnikom dwóch kółek spodoba się również panująca powszechnie kultura jazdy, która przejawia się wśród kierowców wyjątkowo liberalnym podejściem do rowerzystów. Ze święcą szukać kierowców nadużywających klaksonu, wykonujących kaskaderskie manewry czy w jakikolwiek inny sposób utrudniających życie posiadaczom jednośladów. Jest to niezwykle przyjemne, szczególnie jeśli doświadczyło się traumy ruchu ulicznego w Teheranie czy Bangkoku. Wyspa jest tak mała, że Duńczykom specjalnie się nie spieszy, a że każdy z nich jeździ rowerem, na drodze panuje powszechne zrozumienie.
Ile kosztuje wypożyczenie rowera na wyspie Bornholm?
Dwa kółka można wynająć na miejscu a dzienny koszt wypożyczenia roweru (miejskiego/górskiego) to koszt 70-80 DKK (40-45 PLN). Lepsze ceny kształtują się przy wynajmie tygodniowym, wtedy za pełne 7 dni zapłacić trzeba będzie ok. 200-230 DKK (130 PLN). My skorzystaliśmy z drugiej opcji i zabraliśmy rowery z kraju. Zdecydowanie polecamy to rozwiązanie dla osób, które planują dostać się na Bornholm promem z Kołobrzegu. Ta opcja wyklucza dostanie się na wyspę samochodem bowiem kołobrzeski katamaran to statek pasażerski, na który można zabrać ew. motorynkę. Transfer samochodu na wyspę jest drogi i możliwy jedynie od strony niemieckiej. Z Sassnitz odpływa prom do miasteczka Ronne, a za bilet w jedną stronę trzeba zapłacić prawie tysiąc złotych.
Własny rower można dobrze przygotować do kilkudniowej wyprawy. Tym, którzy jeżdżą na rowerach regularnie, nie musimy przypominać o zabraniu specjalnych sakw i toreb na bagażnik. Dla laików z zakresu pedałowania, takich jak my, małe ostrzeżenie: nie bierzcie ciężkich plecaków! Jazda wybrzeżem z niewygodnym tobołkiem na plecach nie należy do najprzyjemniejszych. W połączeniu z morskim wiatrem i lekkim deszczykiem, przejechanie 30 km należy rozpatrywać w kategoriach życiowego sukcesu. Przypięcie roweru na Bornholmie to policzek dla jego mieszkańców! Oczywiście zalecamy wszystkim minimalną rozwagę, ale szansa, że zły człowiek gwizdnie Wam rower jest niewielka. Na wyspie są setki rowerów z różnej półki cenowej i zdecydowana większość z nich stoi nieprzypięta.
Jaki plan na zwiedzanie wyspy?
Dla osób wybierających się na Bornholm bez samochodu, naturalnym początkiem rowerowej objazdówki będzie miasteczko Nexø, drugie, co do wielkości miasto wyspy (niespełna 4 tys. mieszkańców), a także największy port rybacki regionu. To tutaj codziennie przypływa jedyny kursujący z Polski katamaran. Mieszkańcy utrzymują się głównie z rybołówstwa, a produkty lokalnej gorzelni i producenta musztardy znane są w całej Danii.
Nexø to bardzo urokliwe portowe miasteczko w typowym skandynawskim stylu, które dobrze pełni funkcję bazy noclegowej z uwagi na mnogość atrakcji i zabytkową architekturę. W okolicy znajdują się dwa płatne pola namiotowe, z których polecamy znajdujący się 3 km na północ od portu kemping na Stenbrudsvej 26A. Największą zaletą tego miejsca jest jego absolutnie fantastyczne położenie bezpośrednio nad brzegiem Morza Bałtyckiego. Na miejscu charakterystyczny dla wszystkich duńskich kempingów wysoki standard od czystych łazienek, przez dobrze wyposażoną kuchnię aż po pokój z grami i kinem domowym. W lipcu 2016 r. płaciliśmy za nocleg 130 DKK czyli równowartość ok. 75 PLN, cena obejmowała miejsce namiotowe, dostęp do łazienek, ale za WiFi (o bardzo słabym zasięgu) trzeba było dodatkowo zapłacić kilka złotych.
Warto bez pośpiechu powłóczyć się po wąskich uliczkach starówki, odwiedzić okolice portu, zjeść wędzonego śledzia na ryneczku czy napić się dobrego, duńskiego piwka górnej fermentacji. Ciekawym miejscem jest gorzelnia Bornholmske Spritfabrik, w której od ponad 20 lat produkuje się bornholmski akvavit, bezbarwną wódkę kminkową o ładunku 40-45%. Obowiązkowym punktem jest położony w centrum kościół św. Mikołaja, który zachwyca konstrukcją i sterylnym, geometrycznie zaprojektowanym cmentarzem.
Svaneke, czyli najbogatsze miasteczko na Bornholmie
Po wnikliwej eksploracji miasteczka, warto ruszyć dalej na wschód, delektując się uroczymi widokami skandynawskich gospodarstw i żyznych pól uprawnych. 30 km świetnej drogi rowerowej uzmysławia przyjezdnemu, jak ważnym sposobem przemieszczenia się po wyspie jest rower. Kolejnym punktem na mapie jest miasto Svaneke, nazywane powszechnie „miejscem bogatych Duńczyków”, co ma swoje uzasadnienie. Mieści się tu bowiem wiele bogatych willi, drogich restauracji i prywatnych kurortów przedstawicieli zamożnej duńskiej populacji. Po drodze do Svaneke warto zahaczyć o Granitværkstedet Aarsdale Mølle – drewniany młyn (Aarsdale Mølle) z końcówki XIX wieku, który jest jednym z ośmiu holenderskich młynów jakie znajdują się na wyspie. To jedna z miejscówek typu #must see m.in. z uwagi na możliwość zrobienia pocztówkowego zdjęcia z wyspy, idealnej pamiątki z Bornholmu 🙂
Svaneke to wyjątkowo przyjemna mieścina z klimatycznym portem i unoszącym się w powietrzu zapachem świeżej, wędzonej ryby. Słoneczne miasto, bo tak nazywa się Svaneke z uwagi na największą ilość słonecznych dni w roku, jest interesujące z kilku powodów. Po pierwsze to dobre miejsce na przystanek, wrzucenie czegoś „na ząb”, flirt ze skandynawską kulturą i obyczajami. Po drugie to wyspiarskie zagłębie chmielowe, co może zainteresować wszystkich beergeeków i miłośników piwnej rewolucji. W mieście znajduje się jedyny na wyspie browar Bryghuset, który warto odwiedzić i zapoznać się z techniką ważenia napoju bogów. W Danii można kupić bardzo dużo dobrych gatunkowo piw – od klasycznych lagerów, przez ciemne portery, aż po górną fermentację z nutą amerykańskich chmieli. Nie jest to jednak tania zabawa, o ile wydanie 15-20 zł w sklepie za butelkę może jeszcze przeboleć, to 50 zł w barze za pintę przyprawia o dreszcze. Witamy w Skandynawii 🙂
Maleńkie wyspy Christiansø i Frederiksø
Trzecim powodem, dla którego Svaneke powinno znaleźć się na Waszej liście miejscówek do odwiedzenia, są kursujące z portu statki na sąsiednie wyspy Christiansø i Frederiksø. Jeśli twierdzisz, że Bornholm jest mały, to nigdy nie byłaś/eś na tych mikrowysepkach ze stałą populacją na poziomie 100 mieszkańców. Zmorą zamieszkujących obie wyspy Duńczyków jest brak źródeł słodkiej wody, a także ograniczenia w hodowaniu zwierząt domowych. Poza tym, jest tu wszystko, co potrzebne ludzkiemu gatunkowi do prowadzeniu spokojnego życia w zgodzie z naturą. Jest szkoła, szpital, a nawet mała elektrownia. Na przyjezdnych czeka przytulny hostel. Pozostałe wyspy østerskaer, Vesterskaer, Graesholm i Tat nie są zamieszkałe przez ludzi i stanowią naturalne lęgowiska dla dzikich ptaków.
Jadąc wzdłuż bornholmskiego wybrzeża, po 25 km dotrzecie do miasteczka Gudhjem, które słynie ze śródziemnomorskiego klimatu i duńskich kanapek smørrebrød. Jest tu naprawdę ładnie i panuje zupełnie inny klimat niż w Svaneke – wybrzeże nabiera szorstkiego, skalistego charakteru, a uliczki miasta robią się zdecydowanie bardziej strome. Ilość wędzarni i knajp na poziomie wprowadza w zakłopotanie, podobnie jak poziom czystości i zagospodarowania wąskich, przydomowych ogródków. Jest naprawdę pięknie, niezależnie od pogody. Nawet, gdy pada, to miasto ma w sobie prawdziwą, skandynawską duszę.
Dla osób z namiotem – płatnych pól kempingowych w okolicy jest kilka, my spaliśmy za 130 DKK za noc (dwie osoby) w Gudhjem Camping. Plusem tego miejsca jest magiczny skrót wybrzeżem, którym można dostać się bezpośrednio do portu. W słonecznie dni, spacer między skałami, będzie dodatkową atrakcją nawet dla najbardziej opornych w czymkolwiek. Samo miasteczko oferuje standardowy zestaw duńskich atrakcji turystycznych w postaci niewielkiego portu, zabytkowego kościoła i kilku muzeów. Nie wypada zapomnieć o odwiedzeniu Gudhjem og Norresand Havn Bornholm, charakterystycznego dla wyspy rotundowego kościółka. W bezchmurne dni pięknie wygląda na zdjęciach.
Allinge – miasto portowe z pięknymi tradycjami
Do Allinge-Sandvig, kolejnego wartego uwagi miasteczka na wyspie, jest dokładnie 15 km świetnie dostosowanej do jazdy ścieżki rowerowej. Łączna długość tras rowerowych na Bornholmie to ok. 240 km, z czego zdecydowana większość nie sprawi trudności nawet największym amatorom kolarstwa. Lekkiej zadyszki złapać można jadąc zachodnim wybrzeżem w kierunku stolicy, a także wracając środkiem wyspy do Nexø. Kask, mimo, że jest obowiązkowy, mało kiedy gości na głowach poruszających się po wyspie rowerzystów. Warto go oczywiście mieć, ale jego ew. brak nie poskutkuje od razu mandatem. Port w Allinge jest bardzo przyjemny, warto zatrzymać się w nim na moment i w towarzystwie zimnego Tuborga podziwiać okolice. W miasteczku mieści się jedna z najbardziej znanych wędzarni na wyspie, a miejski rynek stanowi w sezonie letnim miejsce spotkań kulturalnych.
Dużą popularnością cieszy się również bornholski festiwal jazzowy. W bliskim sąsiedztwie znajdują się plaże w Sandvig, a także największe na Bornholmie i jedyne w Danii jezioro Hammersø. Północno-zachodnia część wyspy jest bogata w zabytki. Są też ciekawe miejsca przyrodnicze takie jak m.in. zbiornik Opalsø, sztuczne jezioro, które od 46 lat wypełnia granitowy kamieniołom. To bardzo popularne wśród turystów miejsce, które w niestandardowych godzinach (wczesny ranek lub zmierzch) oferuje klimat pełnej izolacji. Od strony Opalsø znajdują się dwa drewniane domki, które są jednym z nielicznych w pełni darmowych miejsc do przenocowania na wyspie. Domki pomieszczą ok. 8 osób, w pobliżu znajduje się jeszcze toaleta i drewniana szopa.
Lyngholt Familiecamping – najpiękniejszy kemping na Bornholmie
Do stolicy, Rønne, pozostaje już tylko 20 km, miejscami wyboistej trasy. Po drodze znajduje się największa atrakcja wyspy, czyli ruiny średniowiecznego zamku Hammershus. Miejsce piękne, ale dość tłoczne. Wejście na teren kompleksu nic nie kosztuje, zapłacić trzeba tylko za wstęp do muzeum Hammershuudstillingen – 15 DKK od osoby. Dla osób szukających noclegu w okolicy, rekomendujemy Lyngholt Familiecamping, chyba najładniej położony kemping w jakim w życiu byliśmy. W recepcji pracuje przemiła Polka (serdecznie pozdrowienia dla Agnieszki!! :P), po rozmowie z którą będziecie wiedzieli o Bornholmie więcej niż po przeczytaniu przewodnika Lonely Planet. Jeśli już gdziekolwiek płacić za nocleg to właśnie tu (130 DKK za noc, standardowa cena). Nie chodzi wyłącznie o standard, który jest niewątpliwie na wysokim poziomie, ale o okoliczne lasy, plaże i klify. Ten, kto zagospodarował ten teren pod piesze wędrówki, powinien być z siebie dumny. Gdyby nie napięty grafik, zostalibyśmy w tym miejscu dłużej.
Po drodze do stolicy warto zahaczyć o Hasle, której największa na Bornholmie wędzarnia ryb kusi zapachami przejeżdzających wędrowców. Port miasteczka jest dość nietypowy – stare, przemysłowe budynki gospodarcze kontrastują z ultranowoczesnymi jak na Bornholm domkami wypoczynkowymi. Modernistyczna przystań morska to nic innego jak kurort wypoczynkowy dla turystów i bogatych Duńczyków, niechętnie odbierana przez wyspiarskich konserwatystów i zwolenników tego, co stare i z historią. Po odwiedzinach w Hasle, pozostaje już prosta droga do Rønne, stolicy i największego miasta wyspy. 5-6 km przed stolicą zaczyna się bardzo przyjemna trasa rowerowa, która biegnie lasem wzdłuż bornholmskiego wybrzeża.
Rønne – stolica i główny punkt handlowy wyspy
Rønne, jak na stolicę przystało, to główny ośrodek usługowo-handlowy na wyspie. To tutaj pracuje, robi większe zakupy i załatwia sprawy zawodowe większość mieszkańców Bornholmu. Miasteczko jest bardzo przyjemne, schludne i poukładane architektoniczne. Ze świecą szukać jakikolwiek śmieci na ulicach, oznak patologii czy niebezpiecznych dzielnic. Wizytówką Rønne są wąskie uliczki kolorowych domków przyozdobionych różowymi malwami. Uliczka Vimmelskaftet jest tego idealnym przykładem, to właśnie na niej mieści się najmniejszy domek w mieście.
W stolicy wyspy można bardzo dobrze zjeść np. w Texas Burger, który zbiera świetne opinie użytkowników portalu TripAdvisor. W praktycznie każdej knajpie serwują świeże ryby i klasyczne, duńskie potrawy, a w ciasnych uliczkach mieszczą się puby i knajpy o typowym, portowym klimacie Skandynawii.
Gdzie rozbić namiot? Wielu opcji nie ma – w okolicy są dwa pole kempingowe, z których polecamy Nordskoven Strand Camping. Za 130 DKK za noc (namiot, dwie osoby) otrzymujecie dostęp do WiFi, łazienek z prysznicami i duże, trawiaste pole z dostępem do ładnej, piaszczystej plaży. Zaletą tego miejsca jest jego powierzchnia, dzięki której z łatwością można znaleźć ustronne miejsce na rozbicie namiotu. Z oddalonej o 300 metrów strzeżonej plaży rozpościera się piękny widok na portową infrastrukturę miasta. 2-3 godziny wystarczą, aby zapoznać się z największymi atrakcjami miasta, do których zaliczyć trzeba portową kuźnię, latarnię morską Havnebakken i kościół św. Mikołaja Kirkepladsen.
Powrót do Nexø
Aby dokończyć objazdówkę po wyspie i jednocześnie wrócić z powrotem do Nexø, należy wybrać jedną z dwóch opcji: powrót główną drogą nr 38 lub trasą bliżej wybrzeża przez Arnager i Rispebjerg. My wybraliśmy pierwszą możliwość, czyli 30 km odcinek, który rowerem pokonuje się w wakacyjnym tempie bez zatrzymywania w ok. 90 minut. Trasa jest lekka i przyjemna, po drodze mija się farmerskie wioski, samoobsługowe budki z warzywami i rozległe pola uprawne ze skandynawskimi młynami/wiatrakami. Na szczególną uwagę zasługuje kościół parafialny Sankt Bodil Kirke w miejscowości Rønnevej, 4km od Nexø.
Możecie powielić nasz plan i wrócić do Nexø dzień przed planowanym powrotem do Kołobrzegu. Takie rozwiązanie da Wam czas na kupno pamiątek w lokalnych sklepach (a naprawdę jest w czym wybierać!) i odwiedzenie kilku fajnych spotów w okolicy. Warto udać się do oddalonej o 6 km Balki, gdzie zaczynają się piaszczyste plaże z niewielkimi wydmami. Na trasie ścieżki rowerowe znajduje się skręt do rezerwatu ornitologicznego Hundsemyre, gdzie obserwować można ptaki wodne. Okolice świetnie nadają się na zwieńczenie kilkudniowego pobytu na wyspie.
Wyżej zaprezentowana trasa zajęła nam dokładnie 4 dni, więc jeśli dysponujecie większą ilością czasu, jesteście szczęściarzami. Nam zabrakło kilku dni i mimo, że wyjazd był świetny, żałowaliśmy, że nie mamy czasu np. cały dzień przeleżeć na plaży. Tydzień na wyspie będzie idealny, jeśli traficie na dobrą pogodę (a jest na to duża szansa, to w końcu „Majorka północy” :)), zakochacie się w tym miejscu i na pewno wrócicie.
Darmowe miejsca kempingowe na Bornholmie
Bornholm to Dania, a Dania to spore wydatki. Nie ma co się oszukiwać, to nie jest kraj na portfel przeciętnego Polaka. Gdyby nie dwie wojny i 50 lat czerwonego totalitaryzmu, kupienie piwa za 40 zł pewnie nie stanowiłoby dla nas większego problemu. Nie ma co lamentować, jest jak jest, dlatego trzeba kombinować. Jadąc na wyspę należy nastawić się na wysokie ceny, z którymi nie sposób się nie zetknąć. Jak bowiem obejść się bez spróbowania lokalnych potraw, trunków czy nie pojawić się w historycznych miejscach, do których wstęp jest płatny?
Ważna informacja, jeśli wybieracie się na wyspę własnym rowerem z namiotem w plecaku. Do dyspozycji macie 17 świetnie wyposażonych, płatnych pól kempingowych o standardzie uzależnionym od ilości posiadanych gwiazdek. Te najdroższe zapewniają swoim gościom dostęp do siłowni, basenu, sauny i posiłki we własnych restauracjach, jednak większość oferuje po prostu miejsce pod biwak, dostęp do internetu i łazienek. To koszt 50-60 zł od za noc. Dla wielu jednak wyprawa z plecakiem i namiotem wiąże się nieodłącznie ze spaniem za darmo „pod chmurką”, rozpalaniem ogniska i innymi harcerskimi praktykami. Niestety, ale w całej Danii, jak również na Bornholmie, obowiązuje zakaz biwakowania „na dziko”.
Primitiv overnatning
Jak więc uniknąć mandatu i zaoszczędzić pieniądze na nocleg? Z pomocą przychodzą tzw. prymitiv teltsplads (primitiv overnatning) czyli prymitywne pola namiotowe, których na wyspie jest ok. dziesięciu. Miejsce te są własnością lokalnych farmerów, którzy udostępniają je przyjezdnym za symboliczną opłatę od 10 do 30 DKK. Pełną listę tanich pól namiotowych znajdziecie pod tym adresem: prymitiv teltsplads na Bornholmie.
W poruszaniu się po wyspie pomocne są miejscowe tabliczki, które informują podróżujące z jaką formą noclegu ma do czynienia. Aby znaleźć primitiv teltsplads należy szukać takich oznakowań z kolei tabliczka oznaczać będzie darmowe pole namiotowe tzw. fri overnatning. Pierwsza opcja jest płatna „symboliczną kwotę” (spanie u farmerów), a druga całkowicie darmowa. W drewnianym domku ze zdjęcia powyżej można się przespać legalnie i za darmo. Warto jednak pamiętać o niepisanej zasadzie, zgodnie z którą w takim miejscu nocleg możliwy jest tylko przez jedną noc, dzięki czemu więcej podróżujących z plecakiem turytów będzie mogło skorzystać z tej formy spania. Najlepsze opracowanie wszystkich tanich opcji noclegowych na wyspie dostępne jest po tym linkiem: spanie u farmerów i darmowe domki na Bornholmie.
O ile znalezienie tanich noclegów u farmerów nie stanowi większego problemu, dotarcie do całkowicie darmowych miejscówek jest już wyzwaniem. Domki ze zdjęcia znajdują się obok zbiornika Opalsø (okolice Allinge), a druga znane nam darmowe pole na trasie z Allinge do Hasle, obok płatnego pola kempingowego Lyngholt Familiecamping. Jeśli wybieracie darmowego noclegi, przygotujcie wcześniej ich dokładne lokalizacje wraz z duńskimi nazwami okolic, tak żeby nie tracić cennego czasu na miejscu. Zawsze możecie skontaktować się w tej sprawie z p. Agnieszką, która pracuje w Lyngholt Familiecamping i na pewno pomoże Wam w znalezieniu tych miejsc.
W tekście wykorzystano dwa zdjęcia oparte na licencji Common License:
1. Helen Simonnson, Flickr ® | 2. John Vedde, Flickr ®
Allinge
Rønne
14 komentarzy
Doskonały tekst i piękne zdjęcia, mapka – wszystko zachęca do podroży na tę wyspę 🙂 Narobiłeś mi smaku na kolejną wyprawę 🙂
Spieszę nieco spóźniony z podziękowania za ten komentarz. Dziękuję, super, że się podobało 🙂
Piękne i zachęcające zdjęcia! To wycieczka, na którą bardzo czekam. Już w tym roku chciałam się wybrać z Kołobrzegu, ale nie byłam gotowa na nocleg na wyspie z dwójką maluchów a na jeden dzień nie ma sensu płynąć tak daleko. Rowery i przyczepkę rowerową jednak mam już gotową do drogi 🙂
Wielka szkoda, że większość Polaków jeździ na Bornholm wykupując jednodniową wycieczkę z Kołobrzegu, co daje im 9 godzin wątpliwie przyjemnego rejsu katamaranem i kilka godzin pospiesznego zwiedzania okolic Nexo, no ale kto co lubi. Pozdrawiamy! 🙂
Dokładnie. Dlatego czekam jak dzieci podrosną i może w kolejne wakacje się wybierzemy na kilka dni. Wysokie są ceny noclegów na kampingach?
Ceny wszędzie podobne – od 130 do 180 DKK. Jest kilka darmowych noclegów, ale z dzieciakami może być to problematyczne. W grę wchodzi też spanie u farmerów za symboliczne 2-3 dyszki w PLN. Jeśli już będziecie na Bornholmie, miejscem, które możemy polecić jest http://lyngholt-camping.pl/ – chyba najładniejszy, płatny kemping, na którym spaliśmy. W recepcji pracuje Polka, która opowie Wam cała historię Bornholmu. Zachwycająca okolica – bagna, lasy, klify i zejście na dziką, bezludną plażę. Must see
Urokliwa wysepka i wiele ciekawostek o których nie miałam pojęcia!
W Szwecji też są takie darmowe domki noclegowe – zawsze zadbane, czyste i schludne! Kultura skandynawska mnie absolutnie zachwyca 🙂
A po Waszym tekście nabrałam znowu apetytu na przepedałowanie Bornholmu! 😀 I tym samym jest kolejny plan na przyszły rok!
Można mówić, że zdystansowani, bez poczucia humoru etc…ale te kolorowe, drewniane domki to mistrzostwo świata i klimat jedyny w swoim rodzaju. Pozdrawiamy!
Świetny artykuł. Ochoty na wyspę nie musisz mi robić bo jestem tam prawie co roku i nadal mi się nie nudzi. Polecam nietypowy sposób odkrywania tej wyspy, a mianowicie w tzw. shelterach i prymitywnych polach namiotowych. Piękne widoki no i za darmo 🙂 Jakiś czas temu je odkryłam i uwielbiam te miejsca, są lepsze od kempingów. Można je znaleźć na stronie Visit Bornholm na ich mapie interaktywnej https://visitbornholm.com/pl/mapa?f=295
Dzięki. Super stronka, będziemy rekomendować znajomym
Taka mała uwaga – strona bornholm modos zmieniła nazwę i teraz ma nowy adres – http://www.bornholm-ok.pl warto przejrzeć stronę przed wyjazdem na Bornholm 🙂
Dzięki za update!
Świetny opis!
A czy przy Shelterach można rozbić namiot?