Jest takie miejsce w Ułan Bator nazywane Czarnym Rynkiem (Black Market). To Naran Tuul – największy bazar na otwartym powietrzu w całej Mongolii. O tym miejscu krążą lokalne legendy. Już sama nazwa budzi respekt i wrażenie miejsca pod wieloma względami intrygującego. Lokalni kupcy sprzedają dosłownie wszystko – od jaj dinozaurów po oryginalne niemieckie emblematy z czasów III Rzeszy. Jeśli chcesz przywieźć z wyprawy coś naprawdę oryginalnego, musisz odwiedzić mongolski bazar.
Podekscytowani i pełni nadziei na wspaniałe łupy, postanowiliśmy to sprawdzić. Dzień przed wylotem do Rosji, odwiedziliśmy bazarowe eldorado, próbując swojego szczęścia w targowaniu się z cwanymi przekupkami i stołecznym półświatkiem.
Czy warto poświęcić czas na targ Naran Tuul (Black Market)?
Opinie są różne, ale moim zdaniem warto. Lokalni przewodnicy odradzają bazar z uwagi na duże natężenie lokalnych łapserdaków, kieszonkowców i innych szemranych Mongołów, którzy w tym miejscu z wiadomych względów mają „turystów na tacy”. Powszechne są kradzieże, ale nie są domeną Naran Tuul. W każdym miejscu skupiającym duży odsetek ludności istnieje takie ryzyko. Nic nowego, Ameryki nikt ponownie nie odkryje. Nie przejmowałbym się tym zanadto. Przy zachowaniu standardowych zasad bezpieczeństwa, powinno pójść gładko. Nikt Was nie napadnie, w najgorszym przypadku skubnie portfel z kieszeni. Proponuję więc ubrać się roboczo, a pieniądze i dokumenty trzymać z przodu (używając np. wspaniałego Camelback-niezbędnik pustynnego globtrotera).
Naran Tuul to największy w Ułan Bator i prawdopodobnie największy w ogóle w Mongolii (o co nie trudno :)) bazar, gdzie kupić można wszelkiego rodzaju produkty. Od pasów, butów, talerzy, misek, artykułów do jazdy konnej, mebli, zabawek, surowego mięsa i inwentarza, aż po wszelkiej maści chiński szmelc, biżuterię, zwierzęce artefakty i instrumenty muzyczne. Podobnie, jak na kambodżańskim Russian Market (sprawdź: Bazarowe eldorado w Kambodży) czy Chatuchak w Bangkoku. To, co wyróżnia Naran Tuul od innych bazarków około azjatyckich, to neutralny lub negatywny stosunek lokalnych sprzedawców do przyjezdnych i momentami naprawdę ekstrawagancki towar. Wciskanie produktów? Przyjemniaczki? Zbijanie ceny do upadłego? Zapomnijcie. To nie to miejsce!
Sprzedawcy mają „w pompce” turystów
Po kilku godzinach spędzonych na bazarze Naran Tuul, odniosłem wrażenie, że większość sprzedawców ma głęboko „w pompce” buszujących wśród straganów turystów. To czy kupią oni jakiś rupieć, kozie kopyto czy orli pazur. Nie spotkałem się ze znaną z tajsko-khmersko-arabskich targów nachalnością i wciskaniem wszystkiego za wszelką cenę. Ma to swoje plusy, bo np. stwarza możliwość spokojnego przeglądania ofert produktowych wystawiających się kupców.
Sceptyczne nastawienie do turystów jest odczuwalne. Mongołowie nie lubią, jak robi im się zdjęcia. Nie oznacza to konfiskowania aparatów przed wejściem na targ. Potrafiący nawiązać interakcję z ludem tubylczym fotograf nie będzie miał problemów ze zrobieniem znakomitych ujęć portretowych. Uśmiechniętych Mongołów też, a co!
Gdzie dokładnie w Ułan Bator znajduje się Naran Tuul (Black Market)?
Bazarowisko Naran Tuul znajduje się we wschodniej części miasta w pobliżu rogu ulicy Nam Yan Ju. Taksówka z centrum miasta powinna kosztować około 5000 tugrików (ok. 7 złotych), a spacer pieszo z placu Czyngis-chana zajmuje ok. 30 minut. Na Naran Tuul kursują również miejskie autobusy, ale w tej części świata jazda nimi nie jest zbyt komfortowa. Są najczęściej przepełnione i poruszają się po miejskim labiryncie w oderwaniu od przystankowych rozkładów jazdy.
Odwiedzanie Czarnego Rynku w Ułan Bator nie powinno wiązać się z żadnymi kosztami. Może jednak dojść do wymuszeń na nieświadomych turystach. Nie płacić ani tugrika, bazar jest darmowy dla wszystkich. Market jest otwarty od 09:00 do 19:00 codziennie z wyjątkiem wtorku.
Jakie ciekawe pamiątki można kupić na bazarze Naran Tuul?
90% bazarowego asortymentu nie zainteresuje turysty. Są to głównie przedmioty codziennego użytku, którymi Mongołowie, podobnie jak inne nacje na świecie, handlują na znanej wszystkim zasadzie „tanio kupić, trochę drożej sprzedać”. I tak bazarowe stragany uginają się pod ciężarem środków chemicznych, tkanin, koców, dywanów, młotków, śrub, kół i opon. Można by długo wymieniać, co dokładnie kupić można na stołecznym targu open-air. W skrócie: wszystko.
Raj dla fanów staroci: monety, zastawa i popiersia z wujkiem Czyngis-chanem
Dla fanów staroci jest nadzieja. Muszą tylko odnaleźć sektor starych gratów i innego żeliwnego dziadostwa. I tak szansa na znalezienie poradzieckich relikwii czy starych mongolskich przedmiotów wzrasta. Są też polskie akcenty – monety, banknoty, pocztówki z okresu PRL. Podobnie jak figurki towarzyszy Stalina i Lenina. Dominuje, z wiadomych względów, podobizna wielkiego Czyngis-chana. Z uwagi na charakter Naran Tuul, sprzedawcy nie wystawiają certyfikatów autentyczności. Trzeba zatem uważać, co się kupuje, żeby nie mieć później problemów celnych na lotnisku w Ułan Bator podczas opuszczania kraju.
Tradycyjne mongolskie stroje i akcesoria do jazdy konnej
Bazar Naran Tuul w Ułan Bator jest jednym z najtańszych miejsc do kupienia tradycyjnych mongolskich strojów takich jak deel, huruum (mongolska kurtka), khaantaz (ocieplane bezrękawniki). Na targu w części z tkaninami można również znaleźć ładnie zdobione dywany mongolskie z Erdenet. Sprzedawcy oferują również dywaniki z owczej skóry. Na zachód od sektora z dywanami znajdują się stragany dla sprzedawców kapeluszy i butów, gdzie kupić można tradycyjne futrzane czapki zimowe i wysokie skórzane buty.
Fani jazdy konnej powinni być zadowoleni. Mongołowie kochają konie i przywiązują dużą wagę do odpowiedniego ekwipunku jeździeckiego. Stragany oferują liczne siodła (miękkie siodło rosyjskie lub tradycyjne mongolskie), rzemienie, popręgi i odzież do jazdy. Na tyłach Naran Tuul stacjonują sprzedawcy tradycyjnych mongolskich mebli i wszystkich akcesoriów niezbędnych do budowy jurty. Na bazarze kupicie również tradycyjne bębny szamańskie.
Zwierzęce artefakty: szpony orła, nogi kozicy, pióra, jaja…
Ten bazarowy sektor najbardziej nas zaintrygował. Tutejsi sprzedawcy oferują przyjezdnym różne orientalne „pamiątki” w postaci orlich szponów, kopyt kozy do popędzania bydła, piór, głów wypchanej zwierzyny stepowej, noży o rękojeściach ze zwierzęcych kości. Można też kupić rogi przedstawicieli mongolskiej fauny (rada: jeśli będziecie błądzić po stepie lub pustyni, patrzcie dokładnie pod nogi; zwierzęce pamiątki są wszędzie!)
Krążą opowieści, że lokalni przedsiębiorcy mogą też załatwić autentyczne kości dinozaurów i to, co najcenniejsze…jaja. Na ile w tym prawdy, ciężko powiedzieć. Przeszukując zagraniczne fora natknęliśmy się na sprzeczne relacje. Część podróżników twierdzi, że na Naran Tuul można nabyć kości dinozaurów. Są to jednak w większości egzemplarze, które nie są za wiele warte.
Nie przesadź z targowaniem, to nie Bangkok…
O tym przekonałem się na własnej skórze. Mongołowie są specyficzni, to nie jest kraj do targowania do upadłego. Po przekroczeniu pewnej granicy tolerancji istnieje duża szansa, że sprzedawca nie będzie chciał dalej sprzedawać produktu.
Miałem tak z widocznym na zdjęciu poniżej szponem orła. Końcowe próby zbicia ceny spotkały się z dość ostentacyjną wrogością właścicielki bazarowego stoiska. Mimo wielokrotnych podchodów, uśmieszków i żarcików na migi, nie udało się zadośćuczynić urażonej kobiecinie.
Thank you TimeTravelTurtle for the opportunity to share some of your photos. Your travel-posts about Poland are pretty nice.
Więcej o wyprawie do Mongolii przeczytacie w tym linku: Mongolia – kraina błękitnego nieba. Jeśli dobrnąłeś do tego miejsca, dziękuję za poświęcenie czasu na ten wpis. Mam dla Ciebie coś niesamowitego. Miłego dnia!