
Jowisz czy Mongolia?
Długo wyczekiwana i od dawna planowana wyprawa w końcu się ziści. W połowie sierpnia br. udam się wraz z oddanym kamratem Mateuszem do Moskwy, z której przez Irkuck i Ułan Ude dotrzemy do środkowo-wschodniej Mongolii. Zanim jednak ujrzymy ojczyznę Bilguuna Ariunbaatara, czeka nas kilkunastodniowy spacer po Rosji. Spędzimy kilka dni na jednej z prycz Kolei Transsyberyjskiej, zwiedzimy socrealistyczny krajobraz Irkucka, a także Ułan Ude w Buriacji, która będzie znakomitym zwieńczeniem pierwszego spotkania z Mateczką Rasiją.
W autonomicznej republice Syberii Wschodniej na Zabajkalu wciąż mieszka i pielęgnuje polskość ponad 400 naszych rodaków. To potomkowie zesłańców politycznych z XVIII/XIX wieku i uczestników historycznych dla Polski zrywów niepodległościowych. Chcemy usłyszeć ich historie i zobaczyć jak żyją. Jeśli starczy czasu postaramy się zahaczyć o bezimienną wieś „64km”, poznać jej zaledwie dwóch mieszkańców i skonfrontować wrażenia z barwnie opisaną relacją z tego miejsca na kolemsietoczy.pl.
I etap: jak dostaniemy się na Syberię?
AirBaltic z Warszawy, przez Rygę do Moskwy. Loty cenowo przeciętne – ok. 300 zł w jedną stronę. Z Moskwy popłyniemy trakcją kolejową przez tysiące kilometrów dzikich krajobrazów aż do Irkucka. Stamtąd prawdopodobnie z pomocą lokalnych mieszkańców przedostaniemy się w okolice Ułan Ude. Mimo braku zwartego planu dotyczącego przedostania się do Ułan Bator, równie atrakcyjne, co skorzystanie z transmongolskiej nitki kolei, wydaje się klasyczny autostop. Do domu wracamy Aeoroflot Russian Air przez Moskwę do Warszawy.

Roboczy plan na sierpniową trasę z Warszawy do Ułan Bator.
Plan wyprawy do Mongolii przez Syberię
- zobaczyć siedzibę Putina;
- spędzić 6 dni w III klasie kolei transsyberyjskiej;
- odwiedzić rodaków na Syberii;
- poczuć na własnej skórze powietrze krainy błękitnego nieba.
W punkcie czwartym mieści się to wszystko, czego chcielibyśmy doświadczyć będąc w Mongolii. Miło byłoby zobaczyć mongolskie zapasy, przejechać się choć te 10 metrów na lokalnym kucu czy zostać ugoszczonym w jurcie na bezkresnym, mongolskim stepie. Mongolia ma być resetem od świata doczesnego i odpoczynkiem od codziennego pędu za forsą. Kraj ten ma bowiem potencjał, aby uzdrowić duszę i ciało. Moim marzeniem jest także zrobić najlepsze foty w życiu 😀
Niecałe 7 tysięcy kilometrów, dwie wizy, jeden namiot. Miejmy nadzieję, że wytrzyma mongolskie anomalia pogodowe, niegościnny klimat wschodniej Syberii i specyficzne warunki panujące w Moskwie. Do sierpnia jeszcze kawałek, ale przygotowania już ruszyły. Kolej i loty wykupione, pozostały wizy wjazdowe, sprzęt i pochłanianie literatury. Nie robiłem tego wcześniej więc ten wpis będzie pod tym względem inauguracyjny. Od teraz każdy wyjazd będzie poprzedzany serią wpisów przygotowawczych. Będę rozwodził się na temat stanu przygotowania, postaram się przedstawić Wam po krótce kierunek, w którym się wybieram, a także postaram się pokazać potencjał miejsc, które będę chciał odwiedzić.
Póki co tyle. Wracam niebawem z nowym wrzutem. Teraz pora na zaległą relację z Tajlandii! 😀

Stepy mongolskie…wolność, wolność czuję…
3 komentarze
A ile kosztuje Was sama kolej?
Za odcinek Moskwa-Irkuck zapłaciliśmy 1000 zł cztery miesiące przed datą odjazdu 🙂
Tak by the way:
https://www.wakacyjnipiraci.pl/rozne/arr-przejazd-koleja-transsyberyjska-za-294-pln-w-jedna-strone_24342