Do Werony trafiliśmy nieco przez przypadek i całe szczęście, że los splótł nasze drogi z tym pięknym włoskim miastem. O leniwym zwiedzaniu potencjału tego miasta opowiemy Wam w tym wpisie, mając nadzieję, że będzie stanowił dla Was odpowiedni asumpt do działania. Warto bowiem pokusić się o wizytę w jednym z najlepiej zachowanym ośrodków architektonicznych świata.
Zapraszamy Was w podróż po jednym z najważniejszych dla połnocych Włoch ośrodków kulturalno-gospodarczych. Werona jest miastem, które w powszechnej świadomości związane jest z legendą Romea i Julii, a więc nazywane jest światową stolicą zakochanych. My chcielibyśmy odejść nieco od utartych schematów i pokazać Wam, jak treściwie spędzić dwie doby w tym miejscu.
Werona w stylu slow, czyli po co się spieszyć
Na początek garść historii, ekonomii i geografii. Werona to bardzo stare miasto, na ziemiach którego zakładano osady już w czasach prehistorycznych. Było to spowodowane znakomitym położeniem w korycie rzeki Adygi. Historycy wciąż spierają się, kto tak naprawdę założył miasto – Etruskowie, Rotowie czy Euganejczycy. Jedno jest pewne – Werona przez wieki przechodziła pod władanie różnych ludów, a później rodów. Jednym z nich była kasta magancka Scaligeri, której ponad stuletnie rządy w sposób znaczący wpłynęły na rozwój miasta. O ile niektóre światowe ośrodku znikały i pojawiały się na nowo, Werona trwała i po dzień dzisiejszy imponuje skalą zachowanego dziedzictwa kulturowo-architektonicznego.
Obecnie Werona to jeden z głównych ośrodków gospodarki Włoch. Jak na północ przystało, miasto należy do ważnych punktów na włoskiej mapie mody, architektury i wydarzeń kulturalnych. Znajduje się w ścisłym TOP 5 najczęściej odwiedzanych włoskich miast. W powszechnej świadomości Werona kojarzona jest z dziełem Szekspira i powieścią o Romeo i Julii. Fikcyjna historia, o rzekomym domu Julii Capuleti, jest wciąż kultywowana, bo stanowi świetne narzędzie do promocji miasta w świecie. Wszyscy jednak wiedzą, że czternastowieczny gotycki dom nieopodal Piazza delle Erbe należał do rodziny Cappello, a nie Capuleti. I trudno doszukać się podobieństw poza pierwszą literą.
Od czego zacząć zwiedzanie Werony?
Werona w stylu slow travel na pewno przypadnie Wam do gustu. Mimo, że miasto nie należy do największych (nieco ponad 200 tys. mieszkańców), to jego stara część jest rozbudowana. Jeden dzień wystarczy na zobaczenie starówki, ale najlepiej (i tę opcję Wam zdecydowanie polecamy) poświęcić Weronie dwa pełne dni. Piazza delle Erbe wydaje się dobrym miejscem na początek. To dawne forum miasta z czasów Cesarstwa Rzymskiego, którego północną ścianę zwięcza 84-metrowa wieża ratusza Torre dei Lamberti. Spacerując po mieście niejednokrotnie przekonacie się, że będzie to Wasz główny punkt orientacyjny. Warto pokręcić się po placu targowym (na którym często rozstawiają się stragany), wypić Aperolka z widokiem na zachodnią ścianę i fantastyczny pałac Palazzo Maffei. Będąc w tej części historycznego centrum, trudno nie natknąć się na obficie zdobione grobowce członków rodu della Scala. Ta wpływowa rodzina magnacka panowała w Weronie przez ponad 125 lat aż do schyłku XIV wieku.
Z Piazza delle Erbe warto teleportować się na mniej oblegany Piazza dei Signori. Zapamiętam ten plac do końca życia jako jeden z najbardziej wymarłych, jaki widziałam. Pamiętam, że gdy po nim spacerowaliśmy w czasach pandemicznych (Anno Domini 2020, końcowka lipca) najwięcej hałasu wydawał z siebie ojciec grający z synem w piłkę. Podejrzewam, że w normalnym okolicznościach to miejsce byłoby pełne języków świata. Niedaleko obu placów mieści się Casa di Giulietta, czyli sławny „Dom Juli” – zorientujecie się po dużej kolejce do zdjęcia. Miasto obfituje w rzymską spuściznę architektoniczną, bowiem Rzymianie uważali Weronę za idealne miejsce na odpoczynek przed przekroczeniem Alp. Punktem obowiązkowym jest Arena – starożytny rzymski amfiteatr, trzeci co do wielkości po Koloseum i amfiteatrze w Kapui. Miejsce, w którym wciąż odbywają się koncerty i wydarzenia kulturalne. Rzut beretem od tętniącego życiem Piazza Bra znajduje się znakomita pijalnia wina Signorvino.
Werona to mosty, a mosty to rzeka – Adyga
Klimat Werony tworzy niewątpliwie Adyga, której obecność wymusiła na projektantach poprzednich epok budowę mostów. Źródła Adygi upatrywać należy w Alpach Ötztalskich tuż przy austriackiej granicy, jej końca natomiast u bram Zatoki Weneckiej. Najładniejszym mostem naszym zdaniem jest Ponte Pietra, którego zdjęcie znajduje się poniżej. Z jednej bowiem strony jest łącznikiem między nową a starą częścią miasta, z drugiej dobrym punktem widokowym na okoliczne wzgórza. Mostów jest oczywiście więcej, naliczyliśmy dziesięć tylko w obrębie ścisłego centrum. Ponte Pietra jest najstarszym z nich, jego ukończenie datuję się na 100 r. p.n.e. Lampka dobrego wina na słynnym starożytnym Pons Marmoreus wydaje się punktem obowiązkowym wizyty w Weronie. Zwłaszcza, że jest to jedyny most w mieście z czasów rzymskich.
Piazzale Castel San Pietro, czyli najładniejsza panorama Werony
Aby uzmysłowić sobie złożoność historycznego centrum miasta, warto wypocić kilka browarków i udać się na jeden z punktów widokowych miasta. Z placu nieopodal Castel San Pietro znajduje się odpowiedź na pytanie „Jak wygląda pocztówkowa Werona?„. Z tej platformy widokowej widać wszystko, jak na dłoni. Od Duomo (Katedry) przez mosty Ponte Pietra i P. Te Nouvo aż po bazyliki Santa Anastasia i San Zeno Maggiore. Nad zamkiem znajduje się mały skwerek, który wygląda, jak miejsce zakrapianych spotkań. Parczek rodem z polskich realiów, gdzieś w sieci czytaliśmy, że to dobre miejsce na rozbicie namiotu. Do wypróbowania i zbadania.
Miejscówka ta jest darmowa, na górze znajduje się mała ristorante, która jednak nie jest otwarta w godzinach porannych. Wejście na górę po schodach zajmuje ok. 20 minut – start od strony mostu Ponte Pietra. Wysiłek wynagradza wspaniała panorama miasta. To również dobre miejsce na śniadanie. Polecamy zabrać ze sobą włoską wałówkę, widoczki bezcenne i zdarma. Inna perspektywa werońskiej panoramy roztacza się z wieży Torre dei Lamberti. Ta pokaźna 84-letnia konstrukcja z nadania rodziny Lamberti zapewnia widok na starą część miasta, Duomo, okoliczne wzgórza i most Ponte di Castelvecchio (Ponte Scaligero). Posiadacze Verona Card wchodzą na górę za darmo, normalni zjadacze chleba płacą 8 EUR (bilet łączony z wejściem do Galleria d’Arte Moderna Achille Forti. Ulgowy 5 EUR.
Miasto Szekspira i listy, na które dostaniesz odpowiedź
O ile Świebodzin słynie z gigantycznego pomniku Chrystusa Króla Polski, a Koszyce z największego cygańskiego getta w Europie, Werona jest globalnie kojarzona z historią miłości Romeo i Julii. Szekspirowska powieść jest dla tego miasta zbawienna, bowiem miliony turystów z całego świata odwiedzają to miejsce dla małego średniowiecznego balkonu na starówce. Casa di Giulietta to zdecydowanie najgorętszy turystycznie miejski spot w regionie. Tłumnie szturmowany szczególnie przez azjatycko-amerykańskie wycieczki, które przybywają do Wenecji, ale o „mieście zakochanych” zapomnieć nie mogą. Przechodziliśmy wielokrotnie obok długiej kolejki do Domu Julii, ale kaliber tej atrakcji nie zwalił nas z nóg i odpuściliśmy. Wejście na dziedziniec średniowiecznego kompleksu jest darmowe i do tego ogranicza się większość turystów. Stoją pod balkonem niczym Romeo, a o innej epoce świadczą tylko ich stroje i flesze aparatów nowych smartfonów.
Ciekawszą atrakcją wydaje się działalność charytatywna wolonatriuszy z Klubu Julii. Jego członkowie odpisują bowiem na listy, które wysyłają do nich mieszkańcy naszej planety. Listy adresowane są do Julii, a ta odpisuje (rękoma wolontariuszy) i udziela miłosnych porad. Co ciekawe, list nie musi być napisany w języku angielskim. Wysyłający otrzyma list zwrotny napisany przez wolontariuszy tej samej narodowości. Jeśli więc nurtują Was miłosne pytania, nie czekajcie i dajcie znać Giuliettcie. Jej odpowiedź może być fajną pamiątką, a całe przedsięwzięcie wydaje się naprawdę ciekawe. Miłosna historia i literacka mitologia sprawiają, że o Weronie mówi się, że jest miastem zakochanych.
Chrzanić butiki, lepiej pospacerować!
Werona, jak większość dużych miast północy Włoch, słynie z sieci znanych i drogich sklepów odzieżowych. Niestety znajdują się one m.in. w historycznej części miasta, co generuje kosmiczny ścisk na głównych alejach. Kotłuje się szczególnie w odnogach Piazza Bra i Piazza delle Erbe. Całe szczęście starówka jest na tyle rozległa, że każdy znajdzie dla siebie cichy zaułek. Jako, że Weronę zwiedzaliśmy w bezprecedensowych czasach koronawirusa, mieliśmy ją całą dla siebie.
Spacerowanie po Weronie jest naszym zdaniem jej największą atrakcją. Miasto generuje pozytywne emocje i jest niezwykle przyjemne w eksplorowaniu. Warto zatem, abyście wykorzystali dobrze czas i zapuścili się w kolorowe uliczki historycznej zabudowy. Równie sanatoryjny w swym obliczu jest spacer brzegiem Adygi. Trasa jest bardzo urokliwa szczególnie, że spacerującym z jednej strony towarzyszy południowa zabudowa Starego Miasta, a za z drugiej panorama zamku św. Piotra czy Sanktuarium Madonny z Lourdes na wzgórzu św. Leonarda. Warto pokusić się o dwa kubeczki i butelkę dobrego wina, aby wznieść toast na jednym z mostów łączących starówkę z nową częścią.Wytchnienia szukać należy w renesansowych ogrodach Giardino Giusti nieopodal kościoła Santa Maria in Organo. Jeśli upał jest na tyle niemiłosierny, że wydaję się nie do zniesienia nawet w cieniu południowych krzewów, wstąpcie na Via Giosuè Carducci 41A. Tam w zabytkowej kamienicy sprzed kilkuset lat mieści się Beer Shop prowadzony przez młodego entuzjastę Gianno. Będzie to dobry przystanek na „odsapnięcie” w akompaniamencie wiatraka i dobrego trunku.
Lugana, czyli degustacja lokalnych win
Na degustację wina zapraszamy Was do winoteki Signorvino Verona. W tym nowoczesnym lokalu zakosztujecie włoskich win, szczególnie popularnych w regionie szczepów, takich jak Lugana, Arcole czy Amarone. Tę dużą sieć sklepów i wine barów znajdziecie w wielu włoskich regionach, jak np. w Piemoncie, Veneto czy Lombardii. Weroński lokal mieści się na Corso Porta Nuova 2a i kilka minut od Piazza Bra, a także słynnego koleseum. Atmosferę, która panuje w środku, można nazwać kameralną. Na kartach menu znajdziecie przede wszystkim lokalne szczepy win, ale również znane klasyki z innych regionów Włoch.
Degustacja w tym miejscu to bardzo fajny pomysł na godzinny break w mieście. Pakiet 3 rodzajów wina kosztuje 15 EUR. Za pakiet, który widzicie na poniższej fotce zapłaciliśmy ok. 40 EUR. Wychodziliśmy z regenerowani i najedzenie, można więc śmiało traktować przystawki+deser+wino, jako treściwy lunch.
Gdzie wygodnie przenocować?
Jako, że spaliśmy tylko w jednym apartamencie, nie będzie to rekomendacja poprzedzona dużym doświadczeniem noclegowym. Niemniej Veronetta House u artysty Filippe wydaje się dobrym rozwiązaniem. Apartament mieści się 200 metrów od mostu Ponte Nuovo i zaledwie 100 metrów od najlepszego w mieście sklepu z piwem rzemieślniczym (musiałam!).
Ceny prywatnych pokojów dwuosobowych to mniej więcej 70 EUR za dobę. Nienajtaniej, ale czysto i blisko starówki. W cenę wliczone są śniadania. Pięć minut od obiektu znajduje się płatny parking strzeżony 15 EUR za dobę (z potwierdzeniem rezerwacji u Filippe zniżka 5 EUR). W bliskim sąsiedztwie apartamentu zlokalizowane są przyjemne kawiarenki w sam raz na małe espresso.
Gdzie dobrze zjeść?
W Weronie, jak w każdym włoskim mieście, jest miliard miejsc z pysznym jedzeniem. W gąszczu ristorante, trattori i osterii ciężko jednak wyłowić miejsca z kombinatem uczciwych cen i kunsztownej kuchni. Jeśli celujecie w luźny klimat bez zbędnej pompy, polecamy Wam osterię Hostaria La Vechcia Fontanina znajdują się w starej części miasta. Lokal mieści się lekko na uboczy, a więc można oddać się kulinarnym fetyszom w kameralnym klimacie. Na pizzę warto zatrzymać się w Pizzeria Risotteria Da Mario na Via Santa Maria in Chiavica. Ceny OK, świetny klimat risorante ze stolikami przyklejonymi do murów starej zabudowy miasta.
Jeśli lubicie piwa rzemieślnicze, w Weronie są trzy miejsca, które powinniście odwiedzić. Więcej informacji w kategorii „Na szlaku piwa kraftowego„, w której opowiadam o piwnych podróżach po świecie.