Marrakesz to jeden z najbardziej orientalnych punktów na mapie Afryki Północnej, który słynie z tropikalnych ogrodów i parków. W nowej części miasta znajduje się reprezentatywna Rue Yves St Laurent, gdzie powstał jeden z najciekawszych kompleksów ogrodowo-muzealnych w regionie. Upiększany przez 40 lat jest obecnie największą zieloną atrakcją Marrakeszu.
Tym razem zabierzemy Was do ogrodów Majorelle, botanicznej oazy stworzonej przez francuskiego artystę-orientalistę. Słynie ona z egzotycznych roślin, które artysta sprowadzał z najdalszych zakątków świata. Całość okraszona jest architekturą w odcieniu kobaltowego błękitu, który jako kolor przed śmiercią został opatentowany i nazwany imieniem inicjatora projektu. Kolejny poradnikowy wpis z serii „Co ciekawego w Marrakeszu„, który odsłoni przed Wami atrakcje ulokowane poza murami zabytkowej części miasta.
Ogrody Majorelle – pomnik przyrody francuskiego projektanta mody
Ogrody Majorelle to zdecydowanie jedna z flagowych atrakcji Marrakeszu, a może nawet Maroka. Ten piękny zakątek jest położony w nowej dzielnicy Marrakeszu, na Rue Yves St Laurent, z dala od szumu i zgiełku medyńskich suk. Do celu dotarliśmy taksówką z naszego Riadu Nabila za cenę ok 15 zł za trasę 4 km. Taksówki w Marrakeszu są stosunkowo tanie i łatwo dostępne, ważne, aby przed każdym kursem ustalić cenę z kierowcą, aby uniknąć późniejszych kłótni i bezsensownego targowania.
Ile kosztują bilety? Kiedy są najmniejsze kolejki?
Uniknęliśmy długich kolejek do wejścia, bo pojawiliśmy się na miejscu już o 9 rano. Mimo, że w ogrodach było już dużo zwiedzających, można było względnie spokojnie spacerować wśród uliczek egzotycznego przybytku. Tuż obok wspomnianych ogrodów znajduje się także niedawno otwarte muzeum jednego z najsłynniejszych projektantów – Yves Saint Laurent.
Charakterystyczny budynek z czerwonej cegły jest nie tylko mekką modowych entuzjastów, ale także docenionym dziełem architektonicznym. Oba przybytki otwarte są codziennie, w zależności od sezonu – od 8 lub 9 do 17.00 lub 17.30. Dostępność obiektów uzależniona jest także od święta Ramadan, dlatego warto sprawdzić wcześniej informacje na ich oficjalnych stronach (jardinmajorelle.com). Za bilety wstępu można zapłacić kartą, co było dla nas miłym zaskoczeniem, bo niestety w niewielu miejscach w Marrakeszu jest taka możliwość. Bilet wstępu podzielony jest na dwie części, jedna dotyczy tytułowych ogrodów Majorelle oraz muzeum Berberów natomiast druga słynnego muzeum YSL.
Koszt wejściówek dla obcokrajowców:
Do ogrodów Majorelle 70 DHS (80 PLN), do muzeum Berberów 30 DHS (35 PLN), do muzeum Saint Lauren 100 DHS (115 PLN). Najlepszą opcją jest zakup biletu uprawniającego do zwiedzenia wszystkich trzech atrakcji za 150 DHS (174 PLN). Bilety dla lokalsów są oczywiście tańsze (przynajmniej jest informacja na oficjalnej tablicy) i kosztują kolejne 40, 10 , 60 DHS (100 DHS za bilet kombo).
Zwiedzamy ogrody i muzeum Berberów
Nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od ogrodów, które noszą nazwisko francuskiego projektanta mebli Jacques Majorelle, który z miłości do kultury islamskiej osiadł w Maroku i przez lata dekorował swoje „podwórko” roślinami z najdalszych zakątków świata. Eksplorowanie zielonych zakamarków kreacji znanego orientalisty stanowi jedyną w swoim rodzaju ucieczkę. Dezercję przed upałem i wrzawą tętniącego życiem Marakeszu. A dokładniej rzecz ujmując – od kakofonii kotłującej się za murami starej części miasta.
Poranna pora i grudniowa data w kalendarzu wpłynęły na kameralny charakter zwiedzania. Są miejsca, które nie umkną obiektywowi żadnego turysty, jak np. charakterystyczny dom w kolorze indygo. Kubistyczna willę zaprojektowano w latach 30-tych ub. wieku. i od tego czasu stała się najbardziej charakterystycznym obiektem ogrodów. Gospodarz tego tropikalnego przybytku mieszkał początkowo w mauretańskim domu, a do nowej willi przeniósł się pod koniec lat 30-tych. Nowy dom pomalował na kolor, który teraz oficjalnie (został opatentowany) nosi nazwę Majorelle Blue. Zadziwia to, z jaką starannością francuski orientalista pielęgnował i rozwijał dzieło swojego życia. Przez 40 lat prowadzenia ogrodu poszerzył jego terytorium o kilkanaście arów. Rośliny przechodziły odpowiednią selekcję, artysta sprowadzał tylko takie gatunki, które wkomponowywały się w estetykę całości.
W ogrodach znajdziecie inne pobudzające zmysły instalacje – kolorowe baseny, fontanny czy pomnik YSL. Odetchnąć na moment można w muzeum Berberów. W stałej ekspozycji obiektu znajduje się ciekawa wystawa opowiadająca o codziennym życiu, kulturze, strojach, biżuterii tej rdzennej ludności Sahary.
Muzeum Yves Saint Laurent w Marrakeszu
Po zrobieniu zakupów w lokalnym sklepiku z książkami oraz obejrzeniu wystawy plakatów w galerii LOVE udaliśmy się do muzeum słynnego projektanta. Oczywiście sąsiedztwo tych dwóch obiektów nie jest wcale przypadkowe. Projektant wraz ze swoim partnerem, Pierre Berge, odkrył i pokochał ogrody Majorelle’a już w latach 60-tych. 20 lat później wykupił ten teren i tym samym uchronił go przed przekształceniem w bezduszny kompleks hotelowy. Czas płynął nieubłaganie, tak jak i zwiększała się liczba zwiedzających. Szacuje się, że ogrody zwiedza ponad 700 tys. osób rocznie.
Muzeum uwielbianego francuskiego projektanta zaprojektowano dla zwiedzających dopiero w październiku 2017 r. Drugie muzeum YSL można podziwiać w Paryżu. Przybyszów wita charakterystyczne wejście do muzeum. Różowa ściana z rozpoznawalnym na całym świecie emblematem. Wiecznie oblegana przez modowe influencerki. Podczas naszej wizyty było całkiem podobnie dlatego zrobiliśmy szybkie zdjęcie owej ściany podczas zmiany samozwańczej fotomodelki i udaliśmy się na stałą ekspozycję pięknej, historycznej wystawy haute-coutre.
Poza stała wystawą muzeum dysponuje także ekspozycjami tymczasowymi, wyjątkowym audytorium oraz imponującą biblioteką, do których niestety nie wiedzieć czemu nie dotarliśmy. Nasze zwiedzanie zwieńczyliśmy espresso oraz lemoniadą w muzealnej kawiarence Cafe Le Studio. Wizyta w ogrodach, muzeum Berberów i YSL zajęła nam niespełna 3 godziny. Na lunch wybraliśmy się do całkiem niedaleko położnej polecanej nam restauracji Kilim – siostry Nomada i Jardin.
1 comment
Zazdroszczę takich podróży! 🙂