Gdy na Mount Everest kolejki rodem z PRL-owskich zakładów mięsnych, na widokowym flagowcu parku narodowego Tara pustki. Pierwsze letnie wejście bez tlenu odnotowały jedynie okoliczne sępy i mój wyprawowy kompan zza obiektywu aparatu. Zachodnie tereny Serbii są tak intensywnie zielone, że na pewno śnił o nich Snoop gdy jeszcze był Doggiem. Piękna, czysta ziemia. Zero taniej komerchy.
Na miejscu jest naprawdę pięknie. Tym bardziej dziwi, że w polskich internetach tak niewiele miejsca poświęcono Serbii. Tak jakby ten kraj nie oferował przyjezdnym żadnych ciekawych atrakcji. Dużo jest natomiast wrzutek o królowej Chorwacji i księżnej Czarnogórze. Dla zachowania równowagi postanowiliśmy więc opracować cykl reportaży z miejsc, które warto odwiedzić na serbskiej ziemi. W tym wrzucie dowiecie się, jak dotrzeć do Parku Narodowego Tara, miejsca, które zachowało dziki charakter polskich Bieszczad sprzed kilkudziesięciu lat.
Park Narodowy Tara – dziki zachód Serbii
Park Narodowy Tara znajduje się w zachodnich peryferiach Serbii i jest jednym z pięciu dużych kompleksów zieleni w tym punkcie Bałkanów. Miejsce to stało się celem naszej podróży z kilku względów. Po pierwsze jest znakomicie położone – na granicy z Bośnią i Hercegowiną i w bliskiej obecności kanionu rzeki Driny. Po drugie zachowało swój pierwotny charakter – szlaki są puste, a turystów zagranicznych jest stosunkowo niewielu. I w końcu po trzecie – to tutaj cieszyć się można jednym z najpiękniejszych widoków na Bałkanach, który rozpościera się z platformy turystycznej Banjska Stena.
Jak dotrzeć do Parku Narodowego Tara?
Opcji na dostanie do Tary jest kilka. Od strony Bośni najlepiej dojechać na miejsce samochodem z Sarajewa (do bośniackiej stolicy lata Wizzair np. z Budapesztu, ale można też wypróbować lot do Banja Luki z berlińskiego portu lotniczego Schönefeld i stamtąd pojechać do Tary – Google Maps podpowiada 6 godzin jazy furmanką). Z Serbii do parku kursują autobusy z Belgradu (w tygodniu roboczym dwa połączenia dziennie), z miasta Kragujevac do Bajina Basta (w tygodniu roboczym dwa połączenia dziennie) i miasteczka Uzice do Bajina Basta (kilka połączeń dziennie).
Możecie też wypróbować naszą koncepcję, lot do Niszu z Schönefeld, a następnie rajd furmanką przez Serbię. Ten plan ma sens tylko w przypadku połączenia powrotnego z Niszu. Oddanie wypożyczonego samochodu w mieście innym niż docelowe wiąże się z dużymi opłatami i po prostu się nie opłaca.
Najlepszy spot biwakowy w Serbii. Gdzie rozbić namiot?
Kemping nie jest oficjalnie dopuszczalny na terenie parku m.in. ze względu na dzikie zwierzęta (wiki, niedźwiedzie brunatne), ale często można zobaczyć namioty na brzegach okolicznych jezior. W miasteczku Bajina Bašta są płatne pola namiotowe.
Dla żądnych przygód i dzikich biwaków, a jak sądzę wielu takich śmiałków się znajdzie, są dwie możliwości:
- Rozbicie się na terenie parku (z ew. konsekwencjami otrzymania mandatu lub spotkania z przedstawicielami dzikiej fauny, choć szansa konfrontacji z kimkolwiek ze służb leśnych jest raczej mało prawdopodobna);
- Rozbicie się na prywatnym terenie np. w wiosce Konjska Reka nad jeziorem Zaovine, która stanowi świetną bazę wypadową na Tarę (my tak zrobiliśmy, sprawdźcie poniżej jakie piękne widoczki mieliśmy!)
My wybraliśmy polanę na jednym z zielonych pagórków otaczających wioskę Konjska Reka. Jak się nad rankiem okazało, prywatny teren z kilkoma nagrobkami z marmuru…Jest też opcja na hamak, nie brakuje drzew. Jeśli szukasz odpowiedniego hamaku to wejdź na stronę hamaksklep.pl.

Biwak na polanie nieopodal wioski Konjska Reka. To świetne miejsce wypadowe na dalsze eksplorowanie Tary.
Niedźwiadki i inne dzikie istoty leśne
W lasach Tary żyje największa populacja niedźwiedzia brunatnego w Serbii, w kwietniu 2019 r. zarejestrowano 60 miśków, co stanowi 80% łącznej liczby tego gatunku w kraju. Między innymi dlatego dzikie biwakowanie na terenie parku narodowego jest formalnie zakazane. Inny aspekt, że jest to park narodowy, a w parkach narodowych poza wyznaczonymi miejscami koczować na dziko nie można.
Ciekawostka. Część niedźwiedzich samców przekracza rzekę Drinę i udaje się na łowy do bośniackich lasów. Jest to o tyle niebezpieczne, że na terenie Bośni polowania są legalne. Tara to jednak nie tylko niedźwiedzie. W parku jest łącznie 140 gatunków owadów, których rzadkim reprezentantem jest m.in. konik polny Pančić. Nad głowami latają orły, sępy, sokoły wędrowne, puchacze i cietrzewie. Na jeziorze Perućac na Drinie występuje populacja nurogęsi pospolitej (tak, też sprawdzaliśmy, jak wygląda to zwierzę :D). Tarę zamieszkują 53 gatunki ssaków, w tym chroniony wspomniany niedźwiedź brunatny, ale też wydry, kozice, sarny, rysie, wilki, szakale, dziki i kuny.

Poranny rytuał picia kawy z kawiarki Bialetti Moka Alpina #mantra

Po lewej moja wyjazdowa kawiarka Moca Alpina od Bialetti, po lewej bałkański Jagermeister

Po lewej napój bogów o poranku, czyli brazylijska kawa Samba; z kolei żółty puszkacz boski trunek po zmierzchu, czyli serbski mocny full Jeleń.

Biwaki w Serbii osładza tanie wino lokalne Medveda Krv. Odpalane z kapsla, rześkie w smaku i z butelczyną w wersji litrowej. Bezsprzecznie markowe wino o dużym potencjale towarzyskim…

Historia XX wieku widoczna jest na Bałkanach na każdym kroku. Cmentarze wkomponowały się w lokalny krajobraz na stałe.
Jezioro Zaovine w Parku Narodowym Tara
Przed głębszym zapuszczeniem się w Tarę warto odwiedzić jezioro Zaovine i okoliczną tamę, z której rozpościerają się malownicze widoki okolicznych wiosek i lasów. To dobra okazja na mały pit stop, bowiem w bliskim sąsiedztwie mieści się jedyna w okolicy (w promieniu kilkunastu kilometrów) knajpa z dobrym bałkańskim żarciem. Nazywa się Tarsko Jezero i oferuje przyjezdnym serbską strawę od klasycznych burków, przez ćevapčići aż po kochane w kraju sałatki z cebulą i pomidorami. Serbskie ristorante posiada taras widokowy – absolutny sztos – schrzaniony jednak przez niefortunne zastosowanie blachy falistej jako głównego surowca konstrukcji zadaszenia…
Drewniane cerkwie
Niewątpliwie ciekawą atrakcję stanowią dwa drewniane kościółki prawosławne: Crkva u Novoj Vežanji i Crkva Svetog kneza Lazara. Można się do nich dostać tylko samochodem – to zdecydowanie najlepszy środek transportu po Tarze.

Po lewej talerz bałkańskiej szamy za 20 PLN. Widok z karczmy Tarsko Jezero piękny, ale ta blacha falista…Po prawej konkurent Jelenia.
Banjska Stena robi robotę. Kanion rzeki Driny.
Gdy zobaczyłem tę miejscówkę w internetach, wiedziałem, że muszę na własne oczy zobaczyć sielski krajobraz kanionu rzeki Driny. Pierwotny plan zakładał podróż do Parku Narodowego Đjerdap, w którym mieści się na najdłuższy kanion rzeczny w Europie. Dunaj spływa doliną na odcinku ponad 100 kilometrów. Ale Banjska Stena namieszała w głowie.
Do punktu widokowego można dostać się pieszo z miejscowości Mitrovac, idąc czerwonym 6-kilometrowym szlakiem (1,45h) lub podjechać samochodem do oddalonego 20 minut od celu parkingu leśnego. Podejście nie powinno nikomu sprawić trudności, tak jak generalnie piesze poruszanie się po głównych szlakach turystycznych Tary. Co ciekawe nazwa Banjska stena pochodzi od zwrotu Banjsko vrelo, czyli źródła u podnóża wzgórza. Źródło pochodzenia krasowego niegdyś z temperaturą wody 4 stopni Celsjusza stanowiło dla mieszkańców Tary miejsce kąpieli nawet w zimie, ponieważ woda w nim zawsze była ciepła. Nazwa Banja to w języku bośniackim spa – miejsce z ciepłą wodą. Banjsko vrelo zostało zalane podczas budowy jeziora Perućac. W XIX wieku na Drinie kwitł handel rzeczny m.in. transport drewna na tratwach bezpośrednio do Belgradu.
Zielone dywany Tepih Livada
Człowiek uczy się całe życie. Czytając od Tarze natknęliśmy się na ciekawe zjawisko przyrodnicze, które w Tarze nosi nazwę Tepih Livada, czyli zielonych dywanów z mchów. Wykładzina z dzikiej zieleniny mogła powstać tylko dzięki braku ingerencji człowieka. Do momentu ustanowienia rezerwatu w tym miejscu, nie było eksploatacji lasu. Układ roślinny zachował się w niezmienionej formie od epoki lodowcowej. Tepih Livada powstały dzięki stałemu nawadnianiu z pobliskiego strumienia. Brak tlenu, większa ilość wody i niska temperatura zapobiegły rozkładowi pozostałości roślinnych. Taki dywan z mchów może liczyć nawet kilka tysięcy lat i rosnąć o co najmniej milimetr rocznie.
Niesamowite, prawda? Z przyczyn logistycznych nie odwiedziliśmy tego miejsca, ale wydaję się warte zobaczenia. Jak wygląda obecnie? Ciężko powiedzieć, w sieci są komunikaty o tym, że zostało zadeptane przez turystów. Pozostaje znaleźć szlak do Czerwonego Potoku (Crveni potok) i sprawdzić na własną rękę.
Góra Tara (1544 m. n.p.m.) – święta góra Słowian
Najwyższym szczytem parku narodowego jest góra Tara, będąca jednym z głównych wzniesień Gór Dynarskich. Nazwa góry pochodzi o słowiańskiego boga Tara, który według obiegowych legend miał wybrać to miejsce na swoją twierdzę.
Zbocza Tary pokryte są gęstymi lasami z licznymi polanami i łąkami, stromymi klifami, głębokimi wąwozami wyrzeźbionymi przez pobliską rzekę Drinę. Dobra wiadomość dla speleologow – jest też wiele krasowych i wapiennych jaskiń.

Rzeka Drina

Widok na tamę nieopodal serbskiego miasteczka Perucac

Słynny domek na Drinie.