Zachodnia Serbia to nie tylko Park Narodowy Tara. W bliskim sąsiedztwie znajduje się miejscówka, która przez wielu określana jest mianem najpiękniejszej atrakcji Serbii. Przypominające labirynt meandry rzeki Uvac miejscami skręcają pod kątem 270 stopni i faktycznie cieszą wzrok zjawiskowym uformowaniem.
Nas bardziej niż kanion zachwycił jednak koloryt lokalnego folkloru, który bije na odległość z każdej drewnianej chaty i snopka siana na trasie. Nosacz nie będzie zadowolony, nie znajdzie tu bowiem bud z kebabem, tanich kasyn czy kurortów w postsowieckobałkańskim wydaniu. Znajdzie wiejski inwentarz, skaliste oblicze kanionu Uvac, ser owczy po 5 zł za słoik i chochlę miodu po 2 zł. Na dyskotekę nie pójdzie, no chyba, że zdoła zaprojektować sekwencję ruchową w rytm brzdęków owczych dzwonków, których na lokalnych pastwiskach są tuziny. Okolice Parku Krajobrazowego Uvac, to przaśny dziki krajobraz spod znaku strzechy, owczego sera, pastwiska i starych ludzi pamiętających rozlew krwi w XX wieku. Fascynujące miejsce.
Dlaczego warto zobaczyć kanion Uvac?
Powodów, aby tu przejechać jest kilka. Największym panorama z platformy widokowej Molitva – to tutaj z drewnianej kładki rozpościera się naprawdę zjawiskowy krajobraz na wijące się meandry rzeki Uvac. Kolejnym i chyba najważniejszym, potencjał etnograficzny rezerwatu – od starych drewnianych chat, przez górali i ich lokalnym inwentarzem przez kolonię snopków siana. Wizyta na miejscu to również doskonała okazja na przypomnienie kubkom smakowym sensorycznych doznań z dzieciństwa. Lokalni pastuszkowie oferują prawdziwe eko-produkty w postaci owczego sera, mleka prosto od krowy i znakomitego miodu.
Jak dotrzeć do kanionu Uvac?
Do położonego w górach Zlatar kanionu dojechać można najłatwiej z miasteczka Nova Varos, kilkunastotysięcznej serbskiej osady oddalonej 60 km od miasta Uzice, 80 km od Mokrej Góry i 315 km od Belgradu. Z Sarajewa to dokładnie 190 km, czyli w praktyce 3-4 godziny spędzone za kółkiem. Niestety miłośnicy transportu publicznego będą zawiedzeni – do zwiedzania rezerwatu potrzebna jest furmanka. Rozpoczynanie zwiedzania zaczyna się tak naprawdę od zapory na rzece Uvac.
W tym miejscu ciekawostka. Mijając tamę spostrzegliśmy, że na drewnianym budynku (coś w rodzaju punktu informacyjnego) znajduje się tabliczka z polską flagą. Zaintrygowani, co na serbskiej ziemi oznaczają emblematy Wielkiej Lechii, zaczęliśmy się wczytywać w treść komunikatu urzędowego.
I co czytamy. Ministerstwo Spraw Zagranicznych współfinansowało wybudowanie drewnianego punktu informacyjnego na zaporze rzeki Uvac. Wydarzenie dość niecodzienne, poprawi humor każdemu polskiemu włóczykijowi 🙂
Poczuj się jak na głębokiej prowincji XX wieku
Powyższy podtytuł wcale nie jest przesadą. Bądź co bądź coraz mniej miejsc w Europie, gdzie czas się zatrzymał, a postępujący proces urbanizacji jest wciąż odległą perspektywą. Zwiedzając rezerwat można natknąć się na motywy minionego wieku – drewniane narzędzia rolnicze, które już dawno wyszły z użycia; pracujące w pocie czoła gdzieś „na oko” stuletnie kobieciny; pastuszków w tradycyjnych strojach czy rozpadające się domostwa z bali i słomy. Fajny klimat, który co poniektórzy mogą jeszcze pamiętać z wizyt u babci na wsi, ale raczej są to historie z opowiadań rodziców. Z cyklu „jak to było kiedyś na prowincji, gdy nie miało się za dużo pieniędzy„.
Napotkani po drodze mieszkańcy to kwintesencja bezinteresownej pomocy, normalnych ludzkich relacji i autentycznej radości ze spotkania drugiego człowieka. Tereny te zamieszkiwane są przez różne narodowości – są Serbowie, Bośniacy i Albańczycy. Wszyscy wymiksowani. Pytając od drogę rozmawiamy z czterdziestoletnim Zlatanem z krzyżem na piersi, by po popołudniu kupować owczy ser u gospodarza o najpewniej muzułmańskim systemie wierzeń.
Ekologiczne jadło bez etykiety EKO
Zdecydowanie, gdzie jak nie na głębokiej bałkańskiej prowincji zjeść coś naprawdę naturalnego. A w rezerwacie Uvac nie stanowi to żadnego problemu. Większość wiekowych mieszkańców tego regionu zajmuje się wypasem owiec, z mleka których produkuje fantastyczny produkt. Ser owczy w połączeniu z lokalnych miodem to nirvana smakowa, która w życiu zdarza się tylko kilka razy. Produkty, takie jak sery, miody, dżemy, zioła czy suszone owoce kupić można od wielu tutejszych gospodarzy, ale najłatwiej okazja natrafia się przy głównym parkingu nieopodal punktu widokowego Molitva.
Dziadek, który tu mieszka (który oferując takie jadło byłby milionerem w każdym zachodnim państwie, gdzie takie miejscówki są wpisane na stałe w przewodniki) oferuje ser owczy i miód w dobrym cenach. Za 0,5 kg sera zapłaciliśmy 20 złotych. Bardzo uczciwe pieniądze, a ile frajdy podczas nocnego pałaszowania.
Skarby rezerwatu Uvac w Zachodniej Serbii
Rezerwat zajmuje obszar ponad 7,5 tys. ha i posiada duży potencjał przyrodniczo-kulturowy. Będzie to odpowiednia miejscówka dla poszukiwaczy tłustych kadrów. Motywów do fotografowania na miejscu jest wystarczająco. Są jaskinie, imponujące urwiska, pełen kolorytu folklor, liczne zwięrzęta hodowlane, jak i te żyjące na wolności i przede wszystkim LUDZIE. Najczęściej starej generacji, pamiętający dobrze czasy Jugosławii i krwawego konfliktu lat 90-tych.
Największy kompleks jaskiń w Serbii
Praktycznie cały teren rezerwatu przyrody Uvac bogaty jest w krasowe formacje skalne. Warto wiedzieć, że region ten jest największym kompleksem jaskiń w Serbii i w ogóle jednym z najciekawszych miejsc speleologicznych w Serbii. W parku znajduje się łącznie pięć dużych jaskiń w tym kompleks Ušak – trzecia najdłuższa po Lazar’s Cave i Cerje Cave jaskinia w kraju.
Więcej o jaskiniach poczytacie na oficjalnej stronie rezerwatu: jaskinie w kanionie rzeki Uvac. Kolejna ciekawostka. Jaskinie na terenie Specjalnego Rezerwatu Przyrody „Uvac” słyną z świetnie ukształtowanych zdobień skalnych w postaci imponujących stalaktytów czy stalagmitów. Dla fanów podziemnego świata prima sort.
Największa hodowla sępa płowego na Bałkanach
Zdecydowanie, to kolejny powód, dla którego warto przyjechać do kanionu Uvac. Nie trzeba mieć dużego szczęścia, aby obserwując iście królewski widok z platformy widokowej Molitva dostrzec na niebie szeroko rozpostarte skrzydła sępa płowego. Populacja tego dużego ptaka padlinożernego z rodziny jastrzębiowatych jest największa na Bałkanach i oscyluje w granicach 300 sztuk.
Biwak na dziko w rezerwacie Uvac
To był znakomity biwak. Rozbiliśmy się może z kilometr od platformy widokowej, na jednej z trawiastych polan w bliskim sąsiedztwie lasu. Miejscówek do rozbicia na terenie rezerwatu jest bardzo dużo, podobnie jak drewna do rozpalenia ogniska. Na jednym z blogów znaleźliśmy informację, że rozbijanie namiotu na terenie rezerwatu jest legalne. Należy tylko opłacić bilet wstępu za kilka symbolicznych srebrników. Informacja ta jest niepotwierdzona.
Tym wszystkim, którzy kochają spanie pod chmurką, kotłowanie w namiocie i bujanie na hamaku, nie muszę tłumaczyć, co wpływa na udane koczowisko. W Serbii dostaliśmy to, czego chcieliśmy – wszystkie elementy składowe idealnego posiedzenia:
- bezchmurne niebo z miliardem gwiazd;
- brak wiatru;
- ciepłą noc;
- długo żarzące się palenisko;
- brak interwencji ze strony lokalnego biura szeryfa;
- słoneczny poranek z błękitnym niebem;
- zacną strawę i trunki;
- długie rozmowy o istocie stworzenia i polskim rapie ulicznym;
Wybierasz się do Serbii? Pamiętaj o innych atrakcjach tego kraju, w tym iście flagowym Parku Narodowym Tara.
Przeczytaj naszą relację z pobytu w miejscu: Dziki zachód Serbii – Park Narodowy Tara.