Na północy Turkmenistanu na bezkresnych stepach pustyni Kara Kum znajduje się prawdziwie spektakularna atrakcja Azji Środkowej. Fakt, że spora część Turkmenów nie wie o istnieniu tego miejsca, tylko potęguje potencjał podróżniczy Kanionu Yangykala i potwierdza brak skażenia komercyjnym przemysłem turystycznym.
Oto, co pozostało z prehistorycznego morza, które kilka milionów lat wcześniej występowało na tym obszarze. Kilkadziesiąt kilometrów pomarańczowo-czerwono-białych formacji skalnych Wielkiego Kanionu Azji Centralnej. Zapraszam Was w fascynującą podróż po najbardziej niedocenionym kanionie świata.
Najważniejsze rozdziały relacji
Yangykala – Wielki Kanion Azji Centralnej #Turkmenistan
Część z Was pewnie wie, że Turkmenistan jest jednym z najsłabiej zaludnionych krajów w Azji i jednym z najrzadziej odwiedzanych na świecie. Nie oznacza to jednak, że nie ma do zaoferowania żadnych atrakcji turystycznych. Ma, a duża część z nich to najbardziej spektakularne miejscówki podróżnicze, jakie dane było mi zobaczyć krocząc po tym łez padole.
Na zachodzie kraju kilka milionów lat temu znajdowało się prehistoryczne morze Paratethys. Yangykala był kiedyś pod wodą, był dnem gigantycznego zbiornika wodnego. W toku licznych transformacji geologicznych rejon ten ewoluował finalnie w potężny konglomerat kanionów i kolorowych formacji skalnych. Cmentarzysko cementowych klifów jest konsekwencją długiego procesu erozji, który doprowadził do powstania jednego z najbardziej niezwykłych cudów natury azjatyckiego interioru. Klify Kanionu mają od 60 do 100 metrów wysokości i rozciągają się na ponad 25 km aż do zatoki Kara Bogaz Goł.
Jak dojechać do Kanionu Yangykala?
Kanion znajduje się w odległości niespełna 600 km od Aszchabadu (8,5 godzin jazdy samochodem) więc najlepiej „zaatakować” z największego okolicznego miasta, jakim jest Balkanabat (170 km, 4,5 godziny drogi samochodem). Do kanionu można też dojechać z Turkmenbaszy (170 km, 4,5 godziny jazdy samochodem), choć w Balkanabacie jest o wiele więcej sklepów do zrobienia odpowiednich zakupów. Nie dajcie się zwieźć GoogleMaps, podawane przez ten portal szacunkowe czasy przejazdów są delikatnie mówiąc „optymistyczne”. W rzeczywistości podróż trwa zdecydowanie dłużej.
Wycieczka do kanionu wymaga furmanki z napędem na cztery koła. Mimo, że zdecydowana większość trasy to asfalt, ostatnie kilka kilometrów to droga, która nie była remontowana prawdopodobnie od momentu rozpadu ZSRR w 1991 r. W tej części Turkmenistanu poziom zaludnienia jest ekstremalnie niski, po drodze miniecie zaledwie kilka wiosek. Teoretycznie jest możliwość dojechania na miejsce autostopem (jak wiadomo, nie ma rzeczy niemożliwych dla autostopowiczów), ale traktowałbym tę misję w kategorii ekstremalnego wyzwania.
Współrzędne geograficzne Latitude: 40.4573 | Longitude 54.7142

Bezkres turkmeńskich stepów, gdzieniegdzie urozmaicany przez lokalną florę i faunę w postaci dwugarbnych ssaków i pierzastych łowców na niebie

Zadowolony Islam. Jak widać, infrastruktura w tej części interioru nie należy do najbardziej rozbudowanych. Ostatni etap do kanionu to droga, która nie pamięta liftingu od upadku ZSRR w 1991 r.

Stary człowiek i skały
Szczęki krokodyla, czyli witamy na końcu świata
Platforma widokowa, czyli skalna półka nazywana „szczękami krokodyla” to prawdziwy SZTOS. To kulminacyjny punkt wizyty w kanionie, z którego rozpościera się fantastyczny widok na rozżarzony bezkres pustyni Kara Kum. Miejsce to jest praktycznie puste i tylko raz na jakiś czas zdarza się (trzeba mieć wyjątkowego pecha, który nam się przytrafił), że przyjeżdzają samochody z innymi turystami. Wówczas trzeba przetrawić małą kolejkę, która ustawia się do pamiątkowych zdjęć. Jest to jednak dość groteskowa sytuacja, którą mógłbym porównać do kolejek na szczyt K2 w sezonie letnim. Nie powinna mieć miejsca.
Na ziemi leży spadek minionych epok. Dziesiątki skamielin w postaci muszli i koralowców. Trudno się powstrzymać przed wrzuceniem kilku do sakwy. Za takie pamiątki płaci się grubą forsę na giełdach skamieniałości. Tutaj, podobnie jak w Mongolii, można się o nie potknąć. Straganików z suwenirami brak, bo nie ma na nie chętnych.
Gdzie spać na miejscu?
Na terenie pustyni Kara Kum nie ma żadnych licencjonowanych hoteli, hosteli, campingów czy innych wyznaczonych miejsc noclegowych. Turkmenistan można odkrywać we własnym zakresie tylko w przypadku uzyskania wizy tranzytowej. Macie wówczas od 3 do 5 dni na to, aby zwiedzić najważniejsze atrakcje, po czym ewakuować się do konkretnego kraju podanego we wniosku wizowym. Odradzam próbę zwiedzania kanionu na własną rękę – droga do niego jest daleka. Łatwo się zgubić, a na miejscu prawdopodobnie nie będzie osób, które mogłyby Wam pomóc w razie problemów.
Aby zwiedzić kanion trzeba mieć jeepa 4×4 i ogarniętego przewodnika, który zna dobrze okolice. O ile droga do „szczęk krokodyla” jest stosunkowo łatwa, to już powrót lub dojazd do mauzoleum Gozli Ata może generować trudności. Gozli Ata jest jednym z najświętszych miejsc pielgrzymkowych w Turkmenistanie, gdzie mieści się mauzoleum sufiego zabitego w XIV wieku przez mongolskich najeźdźców.
Zdecydowanie najlepiej przekimać we własnym namiocie. Istnieje też możliwość spania za opłatą w domu pielgrzyma w Gozli Ata, który oferuje podstawowe zakwaterowanie, łazienkę i zaplecze kuchenne. Namiot to jednak namiot. Pamiętajcie jednak, że noc w takim otoczeniu jest mroźna. Na szczękach strasznie wieje, lepiej rozbić się w mniej odsłoniętym miejscu.
Kanion Yangykala – spektakularna atrakcja BEZ TURYSTÓW
Niewiele jest cudów na świecie, które sprawiają w osłupienie i są kompletnie nieturystyczne. Jeśli lubicie takie spoty, kanion Yangykala jest takim miejscem. Właśnie czytasz pierwszy w polskim internecie artykuł na temat turkmeńskiego kanionu. To całkiem zabawne, że jeszcze nikt tego przede mną nie zrobił, a w chwili gdy piszę tę relację mamy 23 stycznia 2020 r.
Turystów można szukać ze świecą. Większość przyjeżdżających do Turkmenistanu obcokrajowców zwiedza Ancient Mevr, stolicę Aszchabad i Darwazę, czyli popularne Wrota Piekieł. Jest to związane z restrykcyjnym systemem wizowym, który sprawia, że turyści przebywają na terenie Turkmenistanu statystycznie ok. 3 dni. Z drugiej jednak strony atrakcja nie jest dobrze wypromowana przez Ministerstwo Turystyki Turkmenistanu. Świadczy o tym również fakt, że o istnieniu kanionu nie wie duża część z niespełna 6 milionowej populacji kraju, a Yangykala nie jest topową destynacją lokalnych biur podróży.
Poszukując informacji do tego artykułu, natrafiłem na portalu TripAdvisor na wpis pewnego turysty z Alaski. Napisał komentarz, w którym porównał nieodwiedzenie kanionu z niezobaczeniem Wielkiego Kanionu w USA. Jeśli mówi to Amerykanin, to coś w tym musi być.

Tak wygląda dno prehistorycznego oceanu

Prawe zdjęcie: pająk, którego znaleźliśmy w naszych bagażach. Lewe zdjęcie: ćma, która przyczepiła się do reflektorów samochodu.

Big Brother is watching you even in Turkmenistan

Śniadanie za 10 PLN. Jajówka na oleju z czajem z torebki. Prosty temat, kubki pobudzone, komu w drogę, temu czas.
Chcesz odwiedzić Turkmenistan?
Zobacz nasze pozostałe relacje z podróży po najbardziej zamkniętej byłej republice ZSRR.
Jeśli chcesz, abym pomógł Ci zorganizować podróż do Turkmenistanu, odezwij się do mnie – formularz kontaktowy.
4 komentarze
Długo szukałem w sieci informacji na temat tego kanionu. Interesujący kraj i świetne zdjęcia. Na twoim blogu znajduję zajawki, których nikt inny nie porusza. I to się ceni. Powodzenia przy pisaniu dalszych relacji. Będę śledził.
Dziękuję coochies. Moim celem jest wypełnienie luki w polskich internetach o miejscach ciekawych, wartych uwagi, którym nie poświęcono za dużo miejsca mimo Anno Domini 2020. Przesyłam pozdrowienia.
Swietny Blog! cala wyprawa odbyla sie w 5 dniowej wizie tranzytowej? dajcie znac wiecej o wizach i wjezdzie.
Serwus! Tak, ogarnęliśmy całego tripa tj. Mery, Aszchabad, Nohur, Meczet Gypjak, Wrota, Yangykala w 5 dni. Szalony rajd, ale przygoda życia. Ogarnialiśmy całość na wizie turystycznej na zaproszenie lokalnej agencji turystycznej. Niebawem wrzucę post na ten temat, muszę się do nich odezwać, czy jeszcze istnieją 🙂