Pomysł świątecznego wypadu do Paryża wyewoluował w dość szybkim czasie, a zmaterializował się w postaci dwóch biletów dołączonych do urodzinowego prezentu. I tak wraz z początkiem grudnia znaleźliśmy sie w jednej z najpiękniejszych i najdroższych stolic Europy. Mają bagaż dość nieciekawych doświadczeń związanych z podróżowaniem liniami Ryanair, tę wyprawę postanowiliśmy zaplanować z jego węgierskim rywalem Wizzarem. I to był strzał w dziesiątkę!
Pamiętajcie jednak o nowych zasadach dotyczących bagażu podręcznego ( uwaga! : wymiaru bagażu ) o wymiarach nieprzekraczających 42x32x25 cm – podobne wymiary ma standardowy plecak lub torba na ramię. Dobrą opcją jest też dokupienie dodatkowego bagażu, który wygląda jak ten standardowy w liniach Rayanair i kosztuje 45 PLN w jedną stronę, więc cenowo daję radę.
Fioletowy Airbus nie dość ze cichszy to wygodniejszy i ładniejszy! Nie zatęskniliśmy ani przez moment za wszechobecnym rajanerowskim kiczem. Nasza podróż rozpoczęła sie na nowym terminalu we Wrocławiu, może i niewielkim, ale w końcu nowoczesnym i praktycznym.
Do podróżujących: Dla obywateli UE podróżujących do innych krajów UE jedynymi wymaganymi dokumentami jest ważny odwód osobisty i boarding pass gdzie zresztą widnieje jedynie imię i nazwisko. Przy rezerwacji nie podaje się żadnych innych danych (nr dowodu etc).
Po dwugodzinnym locie ok. 13.30 wylądowaliśmy w Paris-Beauvais, a dokładniej w Tille, nieopodal Beauvais, miejscowości oddalonej od Paryża o 85 km. Lotnisko PB pozostawia wiele do życzenia, ale na szczęście nie zabawiliśmy tam długo. Aby dostać się do stolicy prosto z lotniska jedynym płatnym sposobem jest przejazd autobusem w cenie 15€ za osobę w jedną stronę. Niestety rozkładów jazdy busów nie znamy, ale odnieśliśmy wrażenie, że są idealnie zsynchronizowane z tablicą przylotów. Autobus wysadził nas za jedną stacją metra od nowoczesnej dzielnicy La Defanse. We Francji przywitało nas piękne słońce, ale niestety na tym dobra aura meteorologiczna dla naszego wyjazdu się skończyła.
Pierwszą noc spędziliśmy w stosunkowo niedrogim hostelu Hotel Gossec, płacąc za dwuosobowy pokój o niskim standardzie ok. 20 Euro na osobę. To paryska noclegownia mieści się zaledwie dziesięć minut drogi od Porte Dorée, na ulicy Rue Gossec 15. Obsługa bardzo miła, w grudniu 2013 r. pracował w recepcji Polak o imieniu Andrzej, przesympatyczna postać, wyjątkowo pomocna i uprzejma. W razie problemów ze znalezieniem hostelu można kontaktować się z personelem obiektu pod numerem 01 43 43 64 13.
Kolejne cztery noce spaliśmy u młodej francuskiej rodziny Florence i Thomasa Sorrentino, do których dotarliśmy za pośrednictwem portalu Couchsurfing.org, i którzy ugościli nas w iście królewski sposób. Paryż jest ponadprzeciętnie drogim miastem, wszystko tu kosztuje majątek – począwszy od produktów spożywczych, komunikacji miejskiej, skończywszy na knajpach czy głupim piwie (8EURO!!). Dlatego dobrym rozwiązaniem jest spanie u kogoś, na przykład za pośrednictwem CS gdzie w samym Paryżu są setki osób, którzy z przyjemnością ugoszczą w swoich mieszkaniach przyjezdnych. Nam się udało i dzięki temu mogliśmy „polansować się na mieście” i w przedostatni dzień skoczyć na kolację do knajpy, wydając fortunę:)
W Paryżu na początku grudnia panuje nieciekawa aura, dość mocno zawiewa i często leje, co utrudnia zwiedzanie miasta. Mimo niekorzystnych warunków i ograniczonego czasu udało nam się jednak zobaczyć całkiem sporo. Z miejsc obowiązkowych do zobaczenia podczas kilkudniowego wypadu przede wszystkim polecamy:
1. La Défense – paryska futurystyczna dzielnica biurowa, ulokowana na terenie trzech gmin Nanterre, Courbevoie i Puteaux w departamencie Hauts-de-Seine, na zachód od Paryża. Warto poświęcić na przechadzkę po tym europejskim manhattanie godzinkę, w okresie zimowym mieści się tu Jarmark Świąteczny, ładny obiekt do popatrzenia i pocykania kilku fotek, cenowo jednak zdecydowanie nie na słowiańską kieszeń.
2. Cmentarz Père-Lachaise – potężny cmentarz z ponad 200 letnią historią. Miejsce spoczynku dawnych elit artystycznych takich jak Fryderyk Chopin, Honoriusz Balzac, Oscar Wilde, Molier czy Jim Morrison. Warto pospacerować wąskimi uliczkami cmentarza, zapalić znicz na grobie wybitnego polskiego pianisty i poszukać miejsc spoczynku innych polskich osobistości, a jest i tam sporo. Naszą uwagę przyciągnęła wszechobecna symbolika masoneryjna, dość łatwo znaleźć można cyrkiel i węgielnicę, są też monumentalne nagrobki z sową, a także w kształcie piramidy. Dla wytrwałych poszukiwaczy: na cmentarzu jest również oko Horusa!
3. Wersal – wiadomo, klasyk. Już sama nazwa tej atrakcji jest tak oklepana, że momentami zniechęca do siebie swoim skomercjalizowaniem. Niesłusznie! Jesteśmy zwolennikami przecierania własnych ścieżek podczas zagranicznych wojaży, ale tym razem ze względu na ograniczony czas, porę roku i wielkość Paryża, wybraliśmy plan zwiedzania z przewodnika. Do Wersalu dostać się najłatwiej kolejką RER, którą podróż zajmie ok. kilkudziesięciu minut. Na zwiedzanie Wersalu (bez zatrzymywania się przy każdym obrazie i rzeźbie, postojów na kibelek, przerw na posiłek, pamiątkowych zdjęć, godzinnego spoczynku w miejscu kultu Mona Lisy) trzeba liczyć ok. 4 godzin.
4. Luwr – kolejny paryski hicior, bez którego zwiedzenia nie można opuścić francuskiej stolicy. Architektoniczny majstersztyk i świetny przykład, jak można przekształcić kompleks pałacowy w muzeum, dostosowując go jednocześnie do milionów zwiedzających rocznie! 3-4 godziny na zwiedzanie.
5. Dzielnica Montmartre – historyczna dzielnica Paryża, której bez wątpienia główną atrakcją jest Bazylika Sacré-Cœur. Idealne miejsce na wieczorny spacer, wzdłuż uliczek pełnych artystów, lokalnego rzemiosła, serów i wina. Obowiązkowo Place du Tertre, gdzie kumuluje się artystyczno-turystyczne życie okolicy i zawsze coś się dzieje, a także Place Jean-Marais, gdzie znajdują się gustowne knajpki i jest nieco spokojniej.
6. Jarmark Świąteczny na Avenue des Champs-Élysées – kultowa ulica Paryża, łączą dwa popularne miejsca stolicy – plac Zgody (fr. Place de la Concorde) i plac Charles’a De Gaulle’a. Pola Elizejskie w okresie od połowy listopada do pierwszych dni stycznia zmieniają się w świąteczny targ, stanowiąc sporą atrakcję dla przyjezdnych. Paryskie władzę stawiają na prestiżowej alei kilkaset drewnianych domków, w których lokalni kucharze i zagraniczni goście serwują gastronomię z różnych zakątków świata, w przeważającej części wywodzącą się z Francji. Całość dopełnia kosztujące kilkadziesiąt tysięcy euro świąteczne oświetlenie i cała masa innych atrakcji rodem z USA (lecący św. Mikołaj, przebierańcy, muzyczne występy). Podczas spaceru za niewielką opłatą można wejść na taras widokowy Łuku Triumfalnego, skąd rozpościera się widok na całe centrum Paryża.
7. Inne paryskie fajerwerki – musielibyśmy wymienić kilkadziesiąt punktów, aby starannie opisać to, co udało nam się zobaczyć w Paryżu podczas grudniowej wycieczki. Co jeszcze możemy polecić do zwiedzenia podczas kilkudniowego wypadu? Z pewnością Wieżę Eiffla i okolice, gotycką katedrę Notre Dame, niekoniecznie z wejściem do środka – Centrum Pompidou, hipsterską galerię handlową Lafayette. Szukając powyższych punktów siłą rzeczy trafi się również na Plac Bastylii, paryski Panteon, Ratusz, a także błądząc nieco bardziej na Plac Inwalidów. Dla miłośników muzeów – możemy jedynie polecić te, w których byliśmy: Muzeum Czekolady i Muzeum Etnografii. Całkiem rozsądnie wydane pieniądze, brak kolejek i baardzo dużo materiału ekspozycyjnego.
Próbując zręcznie zakończyć powyższy materiał promocyjny, francuska stolica faktycznie jest piękna, i nawet jeśli leje, i zawiewa chłodem, spektrum działań jest niezwykle szerokie. Pal sześć drożyznę i zmienną pogodę, przyjechać tu naprawdę warto, na początek na kilka dni, a kolejnym razem już na poważnie, z większym szacunkiem do odwiedzanych uliczek i parczków, oglądanych monumentów, testowanych przysmaków. Poniżej krótkie wideo, ukazujące Paryż od nieco innej strony.
PARYŻ W GRUDNIU